Generate Your Own Glitter Graphics @ GlitterYourWay.com - Image hosted by ImageShack.us Generate Your Own Glitter Graphics @ GlitterYourWay.com - Image hosted by ImageShack.us

NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » OPOWIADANIA » MOJA HISTORIA I ZŁAMANY KLUCZ

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Moja historia i złamany klucz

  
Tabaluga71
24.03.2008 13:37:36
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Posty: 2686 #87155
Od: 2008-2-14
Moja historia zaczyna się banalnie.... jego zdrada i moja rozpacz. Bliskie spotkanie ze świętym Piotrem i powolny mozolny powrót do świata żywych Człowiek, którego poślubiłam oszukał mnie i robił to z całą pewnością przez ostatnie pięć lat naszego wspólnego bycia razem. Był miłością mojego życia i kochałam go przez całe ćwierć wieku. Z trudem wracałam do rzeczywistości i do uroków dnia codziennego. W tym samym czasie opuszczały mnie powoli, lecz nie ubłaganie moje ukochane już dorosłe dzieci.
Praca była lekarstwem na całe zło tego świata i ukojeniem. Zagrzebana w stosy papierzysk spostrzegłam, że chwilami udaje mi się zapomnieć o bólu w moim sercu i wizerunku tak bardzo bliskiego mi człowieka. Szkoda, że miłość nie przemija tak jak ból brzucha albo katar i dlaczego tak bardzo boli? Jak człowiek jest w stanie to znieść? Boli dusza a to chyba najgorsze z cierpień, jakie dano nam wytrzymać. Jest pełnia lata, upał i mocno świeci słońce a mnie nie chce się żyć. Najgorsze są powroty do pustego domu wstydzę się pracowników, bo najchętniej nie wychodziłabym z pokoju i nie wracała do domu. Otwieram drzwi i mam nadzieję, że on czeka chce mnie widzieć, chce rozmawiać, przeprasza...ale nic takiego się nie zdarza jestem sama i bardzo samotna. Komputer i internet to jest to co zaczyna mnie wciągać i najważniejsze że pomaga, pomaga zapomnieć jestem przez jakiś czas w innym świecie tam jest dobrze i mam z kim rozmawiać. Mam poczucie, że jestem chciana, lubiana, podobam się a jednocześnie mogę się wygadać jak bardzo jestem nieszczęśliwa i jak bardzo brak mi Stefana. Unikam rozmów na temat spotkań, mówię, że nie jestem jeszcze gotowa jak ktoś zbyt mocno nalega przestaję do niego pisać i znajomość się kończy. Nawiązuję nowe korespondencyjne znajomości i historia cały czas się powtarza. Najgorsze są noce nie mogę spać czuję jego zapach, on jest wszędzie obecny we śnie jest ze mną i najczęściej się kłócimy a potem kocha mnie i całuje, uspakaja, że już będzie dobrze i już mnie nie skrzywdzi nigdy. Budzę się mokra od potu i przez moment bardzo szczęśliwa, bo jeszcze czuję jego pocałunki, świadomość, że to tylko sen jest straszna, przerażająca i ten potworny ból nie do zniesienia tak bardzo chcę umrzeć nie chcę żeby tak bolało. Idę do kościoła spowiadam się proszę Pana Boga i Księdza o pomoc, już tak nie mogę i nie chcę żyć. Ksiądz to tylko człowiek rozumie mnie tłumaczy i nie daje pokuty, mówi, że więcej pokuty nie zniosę. Jest już wrzesień, powoli lato się kończy, łykam tabletki chodzę regularnie do psychologa i to troszkę pomaga, schudłam to jest jedyna pozytywna strona tego, co się ze mną dzieje, jestem płaczliwa i byle powód jest dobry, aby ryczeć w poduszkę. Śpię lepiej, ale to za sprawą środków uspakajających i niekończących się rozmów z psychologiem. Na zewnątrz nie daję poznać po sobie, co tak naprawdę mnie gryzie, udaję twardziela i robię dobrą minę do bardzo złej gry. Jak długo jeszcze wytrzymam załamanie to tylko kwestia czasu. Spotykam się ze sprawcą mojego cierpienia, nie możemy się dogadać, mnie zależy na porozumieniu jemu widocznie nie. Nic na siłę, zniżam się do poziomu mojej rywalki, dzwonię do niej i proszę, aby to ona dała mi szansę i na razie usunęła się w cień i pozwoliła mi działać, aby on mógł wybrać. Boże, jaka jestem szczęśliwa, spędzam z nim kilka nocy, kochamy się mocno, żarliwie i tak do końca bez zahamowań. Rozmawiamy dużo rozmawiamy i to do niczego nie prowadzi, powoli do mnie dociera prawda okrutna, którą znałam wcześniej i nie chciałam się do tego przyznać on mnie nigdy nie kochał a nawet, jeśli to było to bardzo dawno. Nie chcę litości jestem na to zbyt dymna chyba mi rozum odjęło! On prosi jeszcze o zwlokę mówi, że ja jestem silna a ona nie i sobie coś zrobi......Boże, jaka ja byłam głupia, po co mi to było rozdrapałam swoje rany jeszcze bardziej i głębiej. Nie, nie dam się zniszczyć takiemu czemuś to nie człowiek to potwór nic w naturze nie ginie on za to kiedyś zapłaci. Zakładam sprawę o rozwód, zaczynam inaczej myśleć, choć kocham go nadal, ale już moje szare komórki pracują, nie chcę być z nim za wszelką cenę, bo nie oto mi chodzi nie to jest moim celem. Myślę, że trzeba zakończyć jak najszybciej ten etap mojego, naszego życia i spróbować istnieć na własny rachunek, zamknąć ten rozdział i dopisać dobre zakończenie. Doprowadzam rozwód do końca, rezygnuję dobrowolnie z dochodzenia jego winy i rezygnuję, z jakich kolwiek roszczeń w stosunku do niego. Jest piękna jesień i czuję, że zaczynam być wolna, choć serce nadal bardzo krwawi to jest mi troszkę lżej na duszy. Smutek i ogromny żal mnie nie opuszcza a rozum podpowiada nie rezygnuj doprowadź tę sprawę do końca to jest dobra droga i nią krocz do przodu. Internet i cały ogrom listów daje mi ukojenie i spokój zaczyna do mnie powolutku powracać nadzieja na lepsze jutro. Wiem, że będzie mi lepiej bez tego człowieka i jego zmiennych humorów. Potrzebuję tylko czasu i jeszcze raz dużo czasu a serce samo mi wskaże drogę. Mały promyk nadziei ma na imię Paweł jest poetą i prozaikiem, mówi do mnie wierszem i całuje moje dłonie. Pomaga przetrwać trudne rozwodowe chwile jest z zawodu adwokatem jego rady są dla mnie bardzo pomocne. Powoli nabieram dystansu moje emocje wyciszają się i robię się spokojniejsza, ale serce nie daje się oszukać dalej mocno tęskni za człowiekiem, który tak mnie skrzywdził. Wiem, że Paweł to nie to, czego, kogo szukam. Jest dobrym przyjacielem, ale nie będzie nigdy moim kochankiem. Jesteśmy bardzo różni, Paweł jest młodszy o de mnie prawie siedem lat, ale nie to jest powodem, że do niego nic nie czuję. To może dziwne, ale ta różnica nawet znaczna nie przeszkadza mi. Wiem, że mnie lubi, może nawet więcej niż lubi, ale nie oto mi chodzi ja chcę czegoś więcej, pragnę zapomnieć, uciszyć swoje serce i uleczyć duszę. Nie wolno mi go skrzywdzić, dał mi dużo, pomógł i to bardzo, na swój sposób wykorzystałam go w tym trudnym dla mnie czasie.

Nie daję mu nadziei, mówię, wprost, że nie o niego mi chodzi, przepraszam jest mi przykro,odchodzę. Jestem już silniejsza o nowe doświadczenie, nabieram pewności siebie i o to przecież chodziło. Wiem, na co mnie stać i o co mi chodzi. Tadeusz zjawia się w odpowiednim dla mnie momencie. Jest Polakiem na stałe mieszkającym w Szwecji. Piszemy do siebie dużo i często, dzwoni późnym wieczorem jest miły i bardzo chce się spotkać. Los tak jakby czuwał na de mną i jakaś niewidzialna siła pilnuje mnie, bo choć kupiłam już bilet do Świnoujścia nasze spotkanie nie dochodzi do skutku. Tego samego dnia dostaję późnym wieczorem zawiadomienie o terminie długo oczekiwanego szpitala rehabilitacyjnego i już nie ma mowy, o jakim kolwiek wyjeździe. Dalej piszemy do siebie bardzo dużo i powoli wyłania się charakter Tadeusza jest bardzo zazdrosny, muszę się tłumaczyć z każdej chwili mojego życia. Dlaczego na to pozwalam, nie wiem? Może przypomina mi Stefana? Tak na pewno coś w tym jest z dawnego mojego życia i to mnie tak pociąga i cieszy mimo wszystko a do tego ten cały romans jest taki bezpieczny i daleki. Na dworze duży mróz, hałdy śniegu a w mieszkaniu ciepło i bezpiecznie, co wieczór czeka na mnie stos listów i stęskniony ktoś, kto pisze tak dużo i tak romantycznie o tęsknocie i kochaniu. Już jest luty i moja ostatnia sprawa rozwodowa zbliża się wielkimi krokami, ale nie jestem sama i to jest najważniejsze. Dusza boli coraz mniej, każdy dzień przynosi coś nowego ze sobą, mam wrażenie, że się pogodziłam ze swoją sytuacją i że tak już będzie zawsze, ale to na razie wystarcza mi w zupełności. Jestem zadowolona ze swojego nowego życia i ze swojej świeżo zdobytej wolności. Mój były mąż jest pokonany swoją bronią i to skutecznie, już nawet jego widok nie boli tak bardzo. W sądzie na sprawie rozwodowej po raz kolejny udowadnia mi, że postępuję słusznie i kroczę odpowiednią drogą. Jest taki malutki i przy tym zachowuje się śmiesznie i nawet żałośnie. Patrzę na niego z boku i dziwię się, że to jest człowiek, którego tak bardzo kochałam, za co i dlaczego? Chwilami budzi we mnie dziwne uczucia jest to mieszanina litości i obrzydzenia, odrobina czułości i żalu, tęsknoty, a jednocześnie zastanawiam się czy człowiek może się tak bardzo zmienić? Czy to jest możliwe? Czy był taki zawsze a jedynie ja widziałam w nim kogoś zupełnie innego? Bardzo trudno jest przekreślić ćwierć wieku życia z człowiekiem, którego się kochało, dlatego nie zamierzam tego robić, ale chcę zachować to, co było dobre dla mnie i dla moich dzieci. Wiem i nadal tego nie rozumiem, ale już się nie zastanawiam i nie staram zrozumieć, co dzieje się w mojej duszy, za co kocham tego człowieka? To już na szczęście nie ma dla mnie znaczenia. Czuję jak mocno nabieram powietrza w płuca i jak cudownie jest móc oddychać pełną piersią tak aż do końca bez zahamowań i bólu. Jestem wolna i to jest dla mnie najważniejsze a powoli cała reszta się ułoży. W moim małym świecie jest mnóstwo do zrobienia i do uporządkowania. Przez szereg lat żyłam jak w letargu, byłam uśpiona, moje zmysły nie czuły pełni życia i tego wszystkiego, co niesie w podarunku dla nas świat. Moja codzienność była szara i monotonna, moje życie ograniczało się do powrotów i wychodzenia z domu. Moja codzienność była całkowicie podporządkowana temu człowiekowi i toczyła się pod jego dyktando. Nie skarżę się, bo wtedy mi to odpowiadało, myślałam, że tak właśnie trzeba było postępować. Nie znaczy to wcale, że moje życie przed rozwodem było złe, ono było inne, bo taka była moja rzeczywistość. To paradoks, ale jestem wdzięczna temu od Gradkowskiej ( tak ma na nazwisko jego ostatnia kochanka), że zwrócił mi wolność. Może to nie było zamierzone, ale się dokonało chciał tego czy nie to dzięki niemu moje życie dzieli się na przed i po rozwodzie. W dalszych kontaktach listownych z Tadeuszem coś mnie niepokoiło i miałam takie wrażenie, że się zmuszam pisząc do niego i robię coś w brew samej siebie. On ma rodzinę w Warszawie i wybierał się tu na święta wielkanocne a ja powiedziałam, że wyjeżdżam w tym czasie na Mazury z siostrą, bo tak rzeczywiście było. Tego samego dnia jak odmówiłam spotkania napisała do mnie ze Szwecji jego kochanka z wielką awanturą, że ja jej go odebrałam....i to był dla mnie szok bo w swej naiwności prawie byłam gotowa uwierzyć w jego deklaracje o uczciwości i że jest taki samotny. Dałam się nabrać koncertowo, ale czuwał na de mną mój dobry anioł stróż i wiem, że nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić. Myślę, że los mi troszkę dopomógł, bo w tym czasie pisałam z wieloma osobami obojga płci. Czasami sporadycznie dawałam się namówić na spotykanie z Pawłem i przekonana jeszcze raz, że to nie to wracałam do swojej rzeczywistości komputerowej. Tam był mój świat i właśnie tam czułam się najlepiej i najbezpieczniej. Poznawałam coraz więcej ciekawych i różnych osób, nie czekałam aż ktoś do mnie napisze. Sama przeglądałam ogłoszenia i pisałam do wybranych ludzi, bo na przykład zaciekawiła mnie treść anonsu lub jakiś inny szczegół zwrócił moją uwagę. A czasami był to zwykły impuls albo głos mojego wnętrza. Wiosna tego roku była mokra i chłodna, co nie sprzyjało wychodzeniu na spacery. Dużymi krokami zbliżało się bardzo znaczące święto, święto mojej szkoły okrągła rocznica 50-lecia. Pracy miałam coraz więcej a ze względu na mój czas wolny i świeżo zdobytą wolność mój zapał był ogromny. Z dnia na dzień moje chęci do życia i zdobywania dnia codziennego rosły. Pisałam bardzo dużo listów a w zamian przychodziło jeszcze więcej, były ciekawe i zawsze coś wnosiły do mojej szarej rzeczywistości. Po doświadczeniach z Tadeuszem nie szukałam miłości, ale przyjaźni. Spotkałam na swojej internetowej drodze wielu bardzo mądrych i ciekawych ludzi, ludzi, którzy dzień po dniu uczyli mnie jak nie być ślepym i jak czuć i smakować wszystko to, co nas otacza. Opowiadali mi swoje historie i dawali rady namawiali, pouczali jak brać z życia to, co ono nam daje w prezencie, co dnia. Jak czerpać radość z tego co przynosi samo życie. Byłam jak okaleczone zwierze....... już ma zaleczone rany, ale oswaja się bardzo powoli. Stworzenie, które krok po kroku uczy się zaufania.Mój dzień zaczynał się bardzo wcześnie a kończył przed północą albo i po później. Stefana brakowało mi coraz mniej i co raz rzadziej występował w moich marzeniach sennych. Kochałam go nadal, ale była to miłość bardziej odczuwana duszą niż sercem i ciałem. Wracał do mnie w snach daleki i nieosiągalny a mnie to już nie bolało i nie pragnęłam z nim być a w zamian bardzo chciałam żyć. Otwierały się prze de mną nowe możliwości i czułam, że mogę jeszcze wiele dokonać i dużo przeżyć. Od jednego z panów dostałam piękną czerwoną internetową różę. Zaczęłam bliżej się przyglądać temu komuś do dziś nie rozumiem, dlaczego akurat jemu? W tym czasie dostawałam całe mnóstwo wirtualnych kwiatów. Ale najbardziej zapamiętałam tę czerwoną różę. Pisząc jeszcze z Tadeuszem pomyliłam się (nie rozumiem, w jaki sposób do tego doszło) i list przeznaczony dla tego od róży wysłałam Tadeuszowi. Były to początki naszej korespondencji a wtedy nasze listy były bardzo grzeczne. Szwed nie miał się, za co gniewać przecież uprzedzałam go, że piszę z wieloma osobami. A jednak się złościł, ale wtedy miałam to w nosie. Ważny był ten od róży i choć nie chciałam się do tego przyznać coś działo się ze mną cudownego. Nagle z dnia na dzień ubyło mi lat moje oczy nabrały blasku a twarz rumieńców. Była piękna i cieplutka wiosna wszystko wokół kwitło na czele ze mną. Czułam jak rośnie trawa, jak nabrzmiewają pąki drzew i jak wypełniają się zielenią. Moje ciało budziło się za sprawą tego od róży, moje zmysły wracały do równowagi czułam zapach wiosny i aromat czerwonej róży. Pisałam do niego tak cytuję „
Witaj Piotrze, jestem pod wrażeniem podobasz mi się coraz bardziej i zaciekawiasz mnie ogromnie. Jesteś nietuzinkowy i tak jak przypuszczałam czuję się przy Tobie bardzo swobodnie i bezpiecznie. Po rozmowie z Tobą przydałaby mi się cała wanna lodu, bo samo obłożenie nie wiele by dało. Do tej pory mam wypieki na policzkach i dopiero teraz przypominam truskawkę.
autor:Maluszek
  
Electra29.04.2024 19:33:18
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » OPOWIADANIA » MOJA HISTORIA I ZŁAMANY KLUCZ

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny


BanMax.com - skuteczna reklama - wymiana bannerowa Najlepsze fora w Sieci!