Superwibrator własnej konstrukcji prawie ją zabił |
Miało być nieziemsko przyjemnie, a o mały włos nie doszło do tragedii. Zaniedbywana przez męża Joanna K. z Warszawy skonstruowała sobie machinę rozkoszy i z zapałem przystąpiła do jej testowania w... wannie. Upojnych chwil z superwibratorem kobieta omal nie przypłaciła życiem - pisze "Super Express". To dlatego, że ciągle była zaniedbywana przez męża - tak o wypadku 31-latki mówią teraz kąśliwie sąsiedzi. Bo pan Jerzy, zamiast zająć się żoną, pozostawił ją samą w domu i pojechał do pracy (handel nieruchomościami). Spragniona mocnych doznań małżonka musiała radzić sobie bez mężczyzny. Zdesperowana wzięła się za domowe majsterkowanie i... z miksera i gumowego penisa skonstruowała... superwibrator! - pisze tabolid. Szkopuł w tym, że na miejsce testów wybrała pechowo wannę. Po kilku minutach eksploatacji woda dostała się do machiny rozkoszy i pani Joanna została porażona przez prąd! Kiedy prąd ją "pieścił", wrzeszczała wniebogłosy. - Tak przeraźliwie, że zagłuszyła nawet moją kosiarkę do trawy! - opowiada speszony sąsiad, który przybył jej na pomoc. Joanna K. miała wielkie szczęście, bo zadziałał specjalny bezpiecznik, który odciął dopływ prądu. Inaczej już by nie żyła. Jej mąż jest w szoku. ("SE") |