Zabójcza moc plotki
"By zranić twoje serce potrzebny jest wróg i przyjaciel.
Pierwszy cię oczerni, drugi zaś doniesie ci o tym."
Mark Twain

Wiadomości nie do końca prawdziwe lub niesprawdzone obecne są w naszych rozmowach każdego dnia. W biurze, kawiarni czy na imprezie przekazujemy sobie najświeższe historyjki z życia naszego, znajomych, a nawet osób kompletnie obcych. Wszyscy się obgadujemy, lecz nie każdy ma odwagę się do tego przyznać. Psychologowie zapisali już tony papieru, próbując dociec, dlaczego ludzie lubią o sobie rozmawiać.

Groźna broń kobiet


Powszechne jest przekonanie, że towarzyskie rozmówki są domeną kobiet, bo to one umawiają się na ploty i wykazują większe zainteresowanie prywatnym życiem bliźnich. Tymczasem to oczywista nieprawda, ponieważ mężczyźni także lubią sobie pogadać "o niczym". Jednak oni przywiązują znacznie mniejszą wagę do tego, co się o nich mówi. Aby dowieść tego twierdzenia, antropolog Nicole Hess z Uniwersytetu Kalifornijskiego przeprowadziła interesujący eksperyment.
Grupę przedstawicieli obu płci poproszono, aby wyobrazili sobie, że ktoś chce oczernić ich przyjaciela. Osoba grająca rolę plotkarza zagroziła jednak, że jeśli zostanie wydana, zastosuje przemoc fizyczną albo obmowę. W obu przypadkach mogła liczyć na pomoc grupy sojuszników.
Wyniki eksperymentu były zadziwiające. Mężczyźni obawiali się bójki tylko wtedy, gdy sprawca miał pomocników. W przypadku groźby obmowy było im wszystko jedno, czy przeciwnik działał sam, czy nie. Dla kobiet z kolei nie miało znaczenia, czy zostaną pobite przez jedną osobę czy grupę. Bały się natomiast, że zostaną wzięte na języki przez kilka osób. Według Nicole Hess eksperyment dowodzi, że dla kobiet nieprawdziwa informacja jest groźną bronią. Wykształciły ten sposób walki o władzę, ponieważ nie mogły rozwiązywać konfliktów jak mężczyźni - za pomocą siły fizycznej. Już w czasach prehistorycznych obmowa stała się sposobem rywalizacji, który zapewniał lepszą pozycję w grupie, a co za tym idzie, więcej jedzenia i większe bezpieczeństwo.

Małpia przyjemność

Zupełnie inne podejście do problemu zaproponował Robert Dunbar, profesor psychologii na Uniwersytecie Liverpool. Według niego ludzie plotkują z tego samego powodu, dla którego małpy... iskają się nawzajem. Jest to po prostu sposób na podtrzymanie więzi z otoczeniem. Dunbar zaczął swoje badania od pomiaru wielkości ośrodka mózgu odpowiedzialnego za świadome myślenie u ludzi i zwierząt. Porównał wyniki z danymi dotyczącymi wielkości grup, w jakich te zwierzęta żyją. Wyszło mu, że człowiek jest biologicznie przystosowany do tego, żeby żyć w stadzie liczącym ok. 150 osób. Taka grupa funkcjonowała od niepamiętnych czasów jako plemię czy klan. Jest to też maksymalna liczba osób, z którą możemy utrzymywać w miarę bliskie kontakty.
Zwierzęta i małpy człekokształtne okazują swoim współbraciom zainteresowanie poprzez wzajemne pieszczoty. Sprowadzają się one głównie do usuwania pasożytów, czyszczenia futra itp. Gdyby ludzie chcieli w ten sposób podtrzymywać życie towarzyskie, musieliby iskać się przez prawie 40% czasu nie przeznaczonego na sen. Nie mogliby wtedy zajmować się polowaniem
Britney Spears i Justin Timberlake

i wychowywaniem młodych. W konsekwencji rozwoju języka plotka przejęła więc funkcję społecznej pieszczoty, która ma za zadanie cementować związki między ludźmi.

Plotka jak... bumerang

Wymiana informacji to sposób na okazywanie uczuć. Liczy się nie tylko treść przesłania, ale także fakt, że przekazujemy je danej osobie. Dajemy jej wtedy do zrozumienia, że wolimy przebywać z nią, a nie z kimś innym. Trzeba jednak uważać na to, co się mówi. Jak dowodzą badania psychologa Johna Skowronskiego i jego kolegów, wszystko, co mówimy, odbija się na nas samych.
Badania przeprowadzone przez naukowca pokazały, że ludzki umysł czasami operuje mechanizmem tzw. przeniesienia. Jeśli powiemy, np. "Ania jest głupia", to nasz rozmówca nieświadomie przeniesie tę charakterystykę na nas. Inaczej mówiąc, pomyśli sobie, że to my jesteśmy niemądrzy.
Zasada działa także w drugą stronę. Mówiąc o kimś dobrze, sami zyskujemy pozytywne cechy w oczach rozmówców. Co ciekawe, zjawisko przeniesienia uaktywnia się tylko kiedy plotkujemy. Nie dotyczy zwykłych, rzeczowych rozmów.

Po prostu musimy wiedzieć

Obgadywanie innych uznawane jest za przykry nawyk, ale może mieć ono również pozytywne aspekty. Kathryn Waddington z Uniwersytetu Londyńskiego twierdzi, że plotki mają zbawienny wpływ na samopoczucie pracowników.
Na podstawie wywiadów z osobami zatrudnionymi w służbie zdrowia, doszła do wniosku, że towarzyskie intrygi pomagają zmniejszyć stres. "Ludzie plotkują, żeby sobie ulżyć, i na ogół pomaga im to" - twierdzi.
Psycholog Frederick Herzberg zwrócił uwagę na jeszcze inną rzecz. Otóż ludzie lubią przekazywać sobie zasłyszane informacje nie tylko o tych, z którymi pracują, ale i o tym, co się dzieje w miejscu pracy. Herzberg uważa, że jedną z podstawowych przyczyn, dla których plotka powstaje, jest brak informacji. Ten problem znany jest większości pracowników polskich firm, którzy często nie wiedzą, co się dzieje w ich zakładzie pracy, bo nikt z kierownictwa ich o tym nie informuje. Brak oficjalnych komunikatów sprawia, że ludzie czerpią potrzebną im wiedzę z drugiego obiegu, czyli plotkują.
Wydawałoby się, co prawda, że kogoś, kto, pracując przy taśmie, przykręca śrubki, nie będzie interesować, czy fabryka uzyskała kredyt na inwestycje, ale tak nie jest. Im więcej pracownicy wiedzą o firmie - nawet jeśli te informacje nie mają bezpośredniego wpływu na ich pracę - tym większe mają poczucie bezpieczeństwa. Nawet złe wiadomości - np. o przewidywanych zwolnieniach - są lepsze niż żadne, bo mając je, można zawczasu poszukać innej pracy.

Potrzeba informacji - i tej oficjalnej, i tej rozpowszechnianej w drugim obiegu - jest nierozerwalnie związana z naszą naturą. Plotki pomagają nam w prawidłowym funkcjonowaniu. A poza tym, ileż nam zapewniają atrakcji...


  PRZEJDŹ NA FORUM