O Tarocie
Nie wiem jak robią (żyją z tymi kartami) ci co zarabiają na nich kasę ale słyszałem że przynoszą one pecha i to przez duże "P". Wiem że to pewnie zabobony takie jak "czarny kot przebiegający nam drogę" czy posiadanie "kaktusa" wesoły albo autosugestia. Ale ja po skurwysyńsku oddałem swój Tarot wesoły (zgodnie z tymi zabobonami) pytając dziewczynę - koleżankę czy dobrowolnie przyjmuje ten "dar serca"taki dziwny - osobie spełnionej, szczęśliwej i niewierzącej (nieświadomej chamstwa kolegiwesoły - tym samym uwalniając się raz na zawsze od tzw. pecha który od jakiegoś czasu mnie prześladował. Ona miała właśnie się zaręczyć - Nie zaręczyła się, więcej (laska o którą do tej pory się "bili" została sama jak palec, nieświadoma "przyczyny swego szczęścia" zaczęła mieć myśli samobójcze. Unikać a nawet uciekać przed zewnętrznym światem. W końcu się dowiedziała od jakiejś koleżanki że Tarot podarowany i przyjęty jako dar serca może mieć na ten stan rzeczy jakiś tam wpływ. Przegrzebała literaturę i dowiedziała się że może się go pozbyć wraz z tym "pechem" (jeśli stan ten można nazwać tylko pechem) spalając go doszczętnie z jakimiś płatkami róży - Fakt spalała go 3 godz bo ponoć nawet zatopienie go w misce z benzyną nie powodowało totalnego spalenia taki dziwny
Wierzyć - nie wierzyć - jak często bywa - znalazł się drugi "amator niewiary w zabobon" - mój młody kolega wspólnik w biznesie - ateista - prawnik - wyśmiał mnie a potem wypierdolił tarota swojej równie doświadczonej złymi zbiegami okoliczności matki wesoły))))


  PRZEJDŹ NA FORUM