No właśnie jak w temacie. Przyzwyczajamy się do rzeczy, ludzi, sytuacji. Kiedy w jakimś momencie coś tracimy czujemy żal, ból i rozgoryczenie a nawet pustkę. Czy nie jest to w pewnym sensie uzależnienie się od tego wszystkiego? Weźmy na przykład poranną kawę. Niektórzy nie wyobrażają sobie funkcjonowania bez kofeiny, albo przyzwyczailiśmy się do cotygodniowego wypadu w góry i co jeśli nam tego zabraknie? Jakie mamy uczucia? I jeszcze jeden przykład - miłość do drugiego człowieka. Czy to że kogoś kochamy i poświęcamy się dla niego nie uzależniamy się czasem od niego albo nie uzależniamy go od siebie? Ciekawa jestem waszych poglądów na ten temat. Zapraszam do dyskusji. |