śmierć
Co do śmierci... jestem po dwóch próbach...nieudanych. w sumie to cud, że przeżyłam. Co do cierpienia niesamowite... czy strach hmmm... Może troszkę na początku... później pozostaje nadzieja,ze cierpienie się skończy i śmierć nadejdzie szybko. Kurcze... każda próba samobójcza..przynajmniej tak jest w moim przypadku... pociąga za sobą kolejne. U mnie wygląda to mniej więcej tak :nie chce umrzeć ale musze umrzeć. Dziennie walczę sama z sobą. Nie ważne jest co spotka mnie po tamtej stronie... ważne, że nie będzie mnie po tej. Co do połączenia się z samym sobą. ..hmmm..byłoby to idealne rozwiazanie... ale co gdy ktoś działa auto destrukcyjne albo może krzywdzić innych? Czy jest psychopata, który walczy sam z sobą? To wszystko o czym piszecie można rozkminiac na wiele różnych sposobów, a i tak wynik będzie marny. Każdy człowiek jest inny, a ludzie to tak naprawdę marionetki i tu nie chodzi o społeczeństwo ale o naszą podświadomość. ..sami siebie Zniewalamy. co do Boga...ani wierze ani nie. Nie mogę się określić. Ludzie potrzebują autorytetu... i smyczy moralnej nawet jeśli jest nią Bóg.


  PRZEJDŹ NA FORUM