A ja dotrę do piekarni na czas
Komunikat Associated Press, 24 grudnia 1973:

George Keller, lat 53, pracuje w wielkiej piekarni nowojorskiej. W ciagu ostatnich 18 lat nie opóżcił ani jednego dnia pracy. Codziennie przychodził punktualnie o 4 rano, aby przygotować piekarnię do pracy, lecz tuż przed Bożym narodzeniem jego czyste konto było w niebezpieczeństwie. Gdy w chłodnych godzinach przedświtu opuszczał swój dom, został zaatakowany przez pięciu młodych ludzi, którzy zrabowali mu zegarek, a gdy im się wyrywał, postrzelili go w klatkę piersiową, żołądek i pośladki.

Jednakże konto Georg’a zostało czyste i nawet bez swego wiernego zegarka dotarł do piekarni na czas. Zdołał wsiaść do autobusu, dojechać nim do piekarni oraz przygotować piece i ciasto, po czym poszedł piechotą parę kilometrów na posterunek policji, aby zameldować o dokonanym przestępstwie.

George Keller został stamtąd natychmiast przewieziony do szpitala i poddany operacji, po której stan jego określono jako krytyczny. Gdy jednak jego szef przybył do piekarni to wszystko jak zwykle było w doskonałym porządku. „Stary, solidny George” wykonał swoją pracę jeszcze raz. Lojalność wobec firmy był silniejsza niż ból i troska o własne dobro.


Tekst pochodzi z książki: „Psychologia i życie” P. G. Zimbardo, F. L. Ruch


  PRZEJDŹ NA FORUM