Przed Upadkiem Mam nadzieję, że komuś pomoże. |
Upadam nie dotykam ziemi. Lecę w dół spadam bez końca. Sparaliżowane mam mięśnie I sparaliżowane myślenie. Każdego dnia potykam się O własne porażki się przewracam. Lecę długi czas już tak bardzo Mocno chciałbym uderzyć O ziemię nigdy nie wstać już. Chyba nie boję się już nie Boję się śmierci spotkania Z nią jej widoku i dotyku. Flirtowałem z nią długi czas Odkąd pamiętam moja kochanka Była obecna z nią filtrowałem Powietrze które wdychałem to Dzięki niej oddycham i czuję chyba Już tylko jej pragnę obok siebie. Jest gdzieś tam daleko światło Niewyraźne i tajemnicze blade Światło pomiędzy mrokiem tego Gorzkiego świata a bólem moim Zaschniętym w suchym potoku Łez przezroczystych które Światło to rozczepiały by do mnie Trafiło i mnie otuliło samotnego. Ale ja już od dawna jestem ślepy Nic nie widzę i nawet gdy oczy Otwieram to ciemności są takie Same zaglądają w głąb mojej Duszy umartwionej i starej co Do uścisku snu wiecznego rwie Się by czasem ostatni raz się Udławic i w nim utonąc. |