Sympatie i antypatie |
Często gdy widzimy kogoś po raz pierwszy już wiemy czy go polubimy czy nie. Chociaż trudno ocenić kogoś po jednym spotkaniu kiedy nie zna się tej osoby to docierające do nas informacje przetwarzamy zgodnie z nastrojem, w jakim się właśnie znajdujemy. Jeżeli mamy zły humor, widzimy świat przez czarne okulary, jeżeli dobry - wszyscy dookoła są super. Czasem też opieramy się na podstawie jednej negatywnej cechy zewnętrznej i budujemy opinię o przypadkowo spotkanej osobie. W pierwszym odruchu szeregujemy ludzi. Upychamy ich w szufladkach: fajni, nieciekawi, łamagi, bystrzy itp., by poczuć się bezpieczniej. Wtedy wydaje nam się, że mamy kontrolę nad sytuacją. Dla grupy, która nie czuje się bezpieczna, nowa osoba jest zagrażającym elementem. Stąd nerwowa reakcja na jej powitanie. Wszyscy lubimy mieć rację. Dlatego wybieramy z otoczenia te informacje, które ją potwierdzają. Nie chcemy burzyć swojej pierwszej hipotezy, bo to zmusiłoby nas do przeciwstawienia się grupie. A tego się boimy. Instynktownie lubimy tych, którzy na pierwszy rzut oka są do nas podobni. Wydaje nam się, że jeżeli ktoś jest taki jak my, należy do tego samego klanu. Będzie nas lepiej rozumiał. To błędne założenie. Ludzie są przecież bardzo różni, nawet jeśli podobnie do nas wyglądają i ubierają się w tym samym stylu. Często nie zastanawiamy się nad motywacją w postępowaniu innych osób. Przykładamy do nich swoją miarkę. Jeśli ja płaczę w celu manipulowania innymi, to znaczy, że wszyscy tak robią. |