5.03.2008r.
Dzięki Jolita za wspaniałe słowa.Myślę że masz dużo racji w tym co piszesz.Myślę że jeszcze sporo czasu upłynie zanim podejmę decyzję.
Wracając jednak do tego co nas otacza bo przecież nie można żyć tylko myślami o sobie.
Zastanawia mnie jedna bardzo ważna sprawa.
Ilu ludzi zastanawia się nad pracą pracownika prosektorium.A raczej nad samym człowiekiem ,który zajmuje to stanowisko.



Dzień jak co dzień

Ma czterdzieści lat, duże, szerokie brwi i spokojne, skupione oczy, ubrany jest w sportową kurtkę i czapkę z daszkiem. Uśmiecha się przyjaźnie. Jak co rano, pewnym, szybkim krokiem idzie do pracy w prosektorium.

Pierwsza czynność: przebiera się w zielony fartuch. Potem zakłada białe chodaki, na ręce – białe rękawiczki. Idzie do chłodni, sprawdza, kogo od wczoraj dowieziono i wpisuje do ewidencji. Potem jest tzw. odprawa. Trzeba ustalić, na który dzień i godzinę naszykować każdego zmarłego.

Teraz już może przystąpić do pracy.

Wyciąga z chłodni pierwsze ciało. Na żelaznym łóżku wiezie je na środek dużego, przestronnego pomieszczenia. Po chwili bierze dzbanek i wstawia wodę na kawę. W międzyczasie zdejmuje zmarłemu ubranie, w którym tutaj trafił. W kieszeni spodni znajduje kartkę od rodziny: "Jak będzie za ciasny kołnierzyk – rozpiąć. Podłożyć coś pod poduszkę, żeby głowa była wyżej. Włosy nie mają być płasko, tylko podtapirowane". Ogląda kartkę. Pije kawę, wyciąga kanapkę. Je śniadanie. – To nie jest znieczulica – zapewnia.

Teraz musi zmarłego umyć. Najlepiej w dzień pogrzebu, żeby ciało było świeże. Z góry puszcza więc na nie prysznic. Namydla, by się pieniło. Potem, jeszcze mokre, przykrywa ręcznikiem. Czesze, goli, obcina paznokcie. Zamyka zmarłemu oczy, tak, by się nie otwierały. Jeśli trzeba przesunąć datę pogrzebu – całe ciało balsamuje. Wstrzykuje płyny chemiczne, by przywrócić naturalny wygląd, lekko zaróżowić skórę, pokryć zsinienia. A na koniec – ubiera zmarłego. – Nigdy nie rozcinam ubrania – mówi. Nie umie zakładać podartych ubrań. Wreszcie składa zmarłemu ręce, oplata je różańcem. Może już go pokazać rodzinie. Ale tak naprawdę dopiero teraz zaczyna się horror. – Bo najgorzej jest w tej pracy z żywymi – podkreśla. – Jest tyle reakcji na śmierć, ilu jest ludzi. Jedni płaczą, inni zaczynają lamentować nad zmarłym, są tacy, którzy rzucają się na podłogę albo… śmieją się – opowiada. – Ludzie nie wiedzą, że umarły potrzebuje spokoju.


To cytat z pewnego artykułu.I niby wszystko gra.Ale mnie coś nie pasuje.Może szukam dziury w całym.
Bo przecież taki pracownik ,który na codzień zajmuje sie zwłokami no nie oszukujmy sie -różnymi,a już najgorsze to te z wypadków i samobójstw a i okrutnych morderstw się zdarzają to wydaje mi się że to znieczulica.Może się mylę ale czy można przyzwyczaić się do smrodu ludzkiego ,gnijącego ciała albo dziecka bestialsko zamordowanego?Przecież każdy z nas ma uczucia?Czyżby pracownik prosektorium wyłanczał tę część świadomości podczas pracy?A co jeśli pracownik gwałci nieboszczyka?Przecież tak się dzieje,to się zdarza?Albo zbezczeszczenie zwłok.Hm,myślę że są wśród was ludzie których też pytania w tej kwesti męczą.
Było mi kiedyś dane i to nawet nie ras podglądnięcie przy okazji ich pracy.Byłam zszokowana.Fakt robią co do nich należy ale to ludzie zimni jak ich klienci.I pewnie tacy muszą być w tym zawodzie a jednak ciąglę mnie coś gnębi w tym temacie.Jak oni żyją wychodząc z pracy?Czy mają wlasne rodziny i czy będą potrafili cierpieć z powodu straty kogoś bliskiego?Czy ich żony wiedzą czym się zajmują na codzień?Ja wiem że te pytania mogą wydać się głupie ale staram się poznać i zrozumieć a i także zaakceptować.



Śmierć

Życie jest jak świeca na wietrze
tak ulotne....
jeden podmuch wiatru i...
wszystko może runąć jak
domek z kart...

boisz się śmierci??
dlaczego??
przecież TAM nie ma
bólu , cierpienia i łez
a jednak, gdy zegar wybija twą ostatnią godzinę
nie chcesz odejść....
chcesz zostać TU....
gdzie śniłeś, cierpiałeś, kochałeś , marzyłeś...
tu gdzie jest Twój świat....
tak bezpieczny
tak dobrze Ci znany....
śmierć , Pani która
kiedyś wyciągnie do Ciebie
ręke i powie:
"Chodz!"




  PRZEJDŹ NA FORUM