Kanibalizm
Jak smakuje człowiek?


Najsłynniejsze i najbardziej obłudne dementi świata wygłosił rzecznik nieżyjącego już prezydenta Zairu Mobutu Sese Seko. Brzmiało ono: "Nieprawdą jest, jakoby pan Lumumba został zjedzony". Było to w połowie lat 70. Kanibalizm w Afryce istnieje i ma się dobrze, ludzi je się nadal.

Szokujące rozkazy

Trwa właśnie proces jednego z afrykańskich zbrodniarzy wojennych Charlesa Taylora. Jest on oskarżony o wywołanie wojny w Sierra Leone (Taylor był dyktatorem w sąsiadującej z tym krajem Liberii). W zeznaniach świadków pojawiły się informacje o tym, że Taylor wydawał rozkazy zabijania i zjadania wrogów. Miał powiedzieć: "Traktujcie wrogów jak wieprzowinę". Dotyczyło to nie tylko jego przeciwników politycznych i ludności cywilnej, ale także żołnierzy ONZ stacjonujących w tamtym regionie. Ludzi zjadano po to, żeby wzbudzić postrach i zapewnić sobie posłuch.

Kiedy pytano Taylora, jak przyrządzał ludzkie mięso, chętnie o tym opowiadał - opisywał wszystkie szczegóły, począwszy od ćwiartowania, przez czyszczenie, aż do doprawiania solą i pieprzem. Podkreślał, że należy odciąć ofierze głowę, bo nie nadaje się ona do spożycia.

Ludzie byli jedzeni nie tylko na rozkaz Taylora. Podobne polecenia wydawali przed laty dyktatorzy tacy jak Bokassa, Mobutu, Amin, i być może również ci, którzy dziś uchodzą za szanowanych polityków. Kanibalistyczne ekscesy były elementem wszystkich afrykańskich wojen w XX wieku, choć nikt o tym głośno nie mówił.

Był to kanibalizm określany przez antropologów mianem kanibalizmu antysocjalnego lub wojennego. Zachowanie takie miało przerazić wrogów i uświadomić im, że wojna nie jest żartem, że klęska oznacza ich całkowitą i ostateczną destrukcję - bo czy może być coś bardziej niweczącego kondycję ludzką niż pochłonięcie przez innego człowieka? W czasie konfliktów afrykańskich dochodziło także do aktów kanibalizmu sądowniczego - jeńcy, przeciwnicy polityczni i przestępcy byli skazywani prawomocnym wyrokiem sądu na śmierć i zjedzenie.

Kanibalizm wojenny i sądowniczy ma długą tradycję wśród ludów prymitywnych. Przoduje tutaj Afryka, ale praktyki kanibalistyczne znane były także północnoamerykańskim Indianom i ludom Polinezji. Pochodzące sprzed 350 tysięcy lat znaleziska archeologiczne z terenu Chin dowodzą, że spożywanie ciał zmarłych było przed tysiącami lat powszechne, prawdopodobnie do rutynowych czynności należało także zjadanie wrogów, którzy dostali się do niewoli. Niektóre plemion Amazonii zjadają popiół ze spalonych zwłok zmarłych, wierząc że w ten sposób dusza zmarłego zamieszka w członkach ich rodzin. Wśród plemion Nowej Gwinei zdarzały się przypadki kanibalizmu zrodzonego w epoce nowożytnej - kobiety ze szczepu Fore otrzymywały w latach 20. ubiegłego wieku zbyt małe porcje mięsa od swych mężczyzn, więc żeby uzupełnić niedobór białka wędrowały nocą na cmentarz, wykopywały świeżo pogrzebane zwłoki i je zjadały. Efektem była dziwna choroba, objawiająca się drgawkami całego ciała i śmiercią w krótkim czasie.

Według ogłoszonej w ubiegłym roku hipotezy doktora Simona Underdowna z Oksfordu ofiarami kanibalizmu padli neandertalczycy. Zagadka, dlaczego ci ludzie nagle zniknęli z powierzchni ziemi, chociaż byli dobrze przystosowani do życia w trudnych warunkach, świetnie radzili sobie z polowaniem i zbieractwem, ciągle pozostaje niewyjaśniona. Underdown twierdzi, że z powodu spożywania ludzkiego mięsa zapadali na chorobę podobną do BSE. Swoją teorię uczony oparł właśnie na przypadku plemienia Fore. Być może kanibalizm i wynikająca z niego choroba ograniczyły liczbę neandertalczyków, a do ich całkowitego wyginięcia przyczyniły się inne czynniki.

Kanibalizm kultur prymitywnych zanikł najprawdopodobniej w wyniku coraz bardziej zaawansowanego rozwoju społecznego. Większe społeczności ludzkie potrzebowały niewolników lub osadników na słabo zaludnionych terenach, jedzenie jeńców, właściwe niewielkim koczowniczym grupom plemiennym, stało się więc nieopłacalne. Zamiast pożerać schwytanych wrogów, zaczęto ich naturalizować lub przeznaczać do cięższych prac.

Kanibalizm dzisiaj

Dziś praktycznie we wszystkich kulturach kanibalizm stanowi tabu, wyjątkiem są wojny na Czarnym Kontynencie oraz jednostkowe przypadki wyrafinowanych, psychotycznych przestępców, którzy zabijają i zjadają swoje ofiary. Jednak w ubiegłym roku w sieci pojawiła się informacja, że na Tajwanie i w Chinach kontynentalnych "smakosze" kupują w szpitalach martwe ludzkie płody i przyrządzają je na grillu. Do informacji dołączony był filmik, na którym jakiś Chińczyk kawałkuje martwe niemowlę i smaży je na ruszcie. Okazało się jednak, że film przedstawiał chińskiego artystę Zhu Yu, który prezentował swój performance zatytułowany Jedzenie ludzi. Artysta nigdy nie przyznał, że płód, który jadł, był spreparowany, choć świadkowie performance'u twierdzą, że Zhu Yu zrobił go z kurzych podrobów, którymi wypełnił lalkę. Podobno w Niemczech żyje dziś około 800 kanibali, regularnie wymieniających się w sieci informacjami na temat sposobów przyrządzania ludzkiego mięsa. Stosunkowo świeża, bo datowana na marzec 2001 roku, jest sprawa Armina Meiwesa z Rotenburga w Niemczech, który od dzieciństwa marzył, by zjeść kogoś bliskiego. Początkowo myślał, że matka urodzi mu brata, którego będzie mógł spożyć. Niestety tak się nie stało, swoje fantazje przeniósł więc na kolegów ze szkolnej ławy, ale tu też mu się nie powiodło. Dopiero jako dorosły człowiek zamordował kuchennym nożem swojego kolegę, następnie poćwiartował go i zamroził. Udało mu się zjeść ciało tylko częściowo, bo szybko został aresztowany. Skazano go na 8,5 roku więzienia.

Przypadek kanibalizmu zdarzył się w styczniu 2007 roku w więzieniu, we francuskim mieście Rouen. Jeden z osadzonych wyznał strażnikom, że zjadł część organów wewnętrznych swojego towarzysza z celi, którego wcześniej zamordował. Prokuratura po oględzinach zwłok, które rzeczywiście były niekompletne, uznała, że zeznania mężczyzny nie są konfabulacją. Kanibal pomylił się jednak przy konsumpcji. Twierdził, że zjadł serce ofiary, a wyrwał jedynie kawał płuc. Sekcja wykazała, że serce było na swoim miejscu.

Brak części anatomicznych ofiary na miejscu przestępstwa pozwala uznać, że samooskarżenie mordercy o kanibalizm ma podstawę w faktach - wynika z przedstawionego przez prokuraturę komunikatu. W tej samej celi siedział trzeci więzień, który podczas morderstwa i przez cały czas trwania makabrycznej uczty nie wydał z siebie głosu. Najprawdopodobniej bał się, że kanibal po zjedzeniu martwego towarzysza zechce ucztować dalej.

W Polsce nie zanotowano dotychczas przypadków kanibalizmu. Być może jest to rezultatem wrodzonej łagodności Polaków lub po prostu brzydzimy się tego typu praktykami.
źródło:int


  PRZEJDŹ NA FORUM