Aborygeni |
Seks u Aborygenów jest hołdem dla natury, sposobem na biologiczną łączność ze stwórcą-matką-ziemią. Aborygeni, ich religia i wierzenia oraz życie codziennie są ściśle powiązane z naturą, ziemią i przodkami, którzy na niej żyli. Sen, realność i zmarli (poprzez totemy) funkcjonują w jednym świecie, tworzącym całość, byt niezależny. Akt seksualny ma znaczenie metafizyczne – co nie oznacza, że nie niesie przyjemności partnerom. Aborygeni, choć nie znają pocałunków i w grze wstępnej ich nie stosują, to praktykują inną formę zaawansowanego flirtu. Zamiast całusów i pieszczot ustami często nawzajem dotykają swoich włosów. Gra wstępna przebiega tak, że mężczyzna leży na plecach, a partnerka siedzi na jego penisie i pociera kroczem okolice ud i brzucha mężczyzny. Nie dochodzi do penetracji pochwy, jest za to ekstaza, stymulowanie erekcji – jednym słowem pełny kontakt intymny, który nie prowadzi do zapłodnienia. Przygotowania do poczęcia, zapłodnienia, odbycia pełnego stosunku są w myśl tradycji i rytuałów dokładnie zaplanowane. Partnerzy przygotowując się do poczęcia potomka wyobrażają sobie jego przodków. Powstaje więc obraz duchowy dziecka, a jego totemiczne powiązania muszą zaistnieć jeszcze przed fizycznym poczęciem. Wpisuje się to w prawdy wiary jaką wyznają Aborygeni. W kosmologii aborygeńskiej są trzy sfery: Nieżyjących, Żywych i Umierających oraz właśnie Nienarodzonych. Sen jest realną częścią życie. Aborygeni poruszają się między tymi sferami bez większych problemów. "Czas Snu" u Aborygenów jest procesem stworzenia. Jednak nie tym, jaki znamy ze Starego Testamentu. Świat Aborygenów, fizyczny, ale także duchowy zrodził się z macicy "Tęczowego Węża". Fakt, że "Tęczowy Wąż" istnieje fizycznie jako matka-ziemia świadczy o bardzo mocnym związku Aborygenów z ziemią i naturą. Poczęcie dziecka jest więc rytuałem, ceremonią. Kobieta wybiera miejsce, do którego przyciągają ją duchy, przodkowie. Kobieta znajduje taką okolice, gdzie rezydują dusze oczekujące, by narodzić się jako istoty ludzkie. W wierzeniach Aborygenów są miejsca, które mają szczególne znaczenie dla kobiet, sa podobne miejsca tylko dla mężczyzn. Znany badacz kultury Aborygenów - Lowell Lewis twierdzi, że „w aborygeńskich wierzeniach wiele ceremonii wymaga ukierunkowanej podróży z miejsca na miejsce, podążania szlakami Snu”. Śnienie jest więc jednym z najważniejszych aspektów kultury, bowiem determinuje życie i jest samym życiem. Śnienie jest duchową podstawą i praktyką codziennego życia. Codzienne czynności i rytuały podyktowane są snami i wizjami w transie. W niektórych szczepach to ojciec inicjuje dziecko w innych - matka. Od momentu poczęcia, jeszcze przed fizycznym zaistnieniem nowy członek plemienia jest włączony w sieć uwarunkowań społecznych, które sprowadzają dziecko bycia ogniwem w łańcuchu plemiennym. Poczęte dziecko utożsamia się nie tylko ze szczepem czy plemieniem, ale także z jego/jej totemicznym odpowiednikiem, duchem opiekuńczym: kangurem, emu, goana itd. oraz miejscem gdzie zostało duchowo i fizycznie poczęte. Ceremonie, w tym ceremonia poczęcia, u Aborygenów mogą być jawne lub tajne, a „aktorzy”, a może lepiej postaci występujące w ceremoniach przedstawiają istoty Czasu Snu. Właśnie postaci, bowiem u Aborygenów nie ma podziału na aktorów i publiczność, każdy jest uczestnikiem ceremonii zaangażowanym w nią z inną intensywnością. Takie podejście sankcjonuje więc orgie, nie tylko seksualne, które przez białych kolonizatorów postrzegane są właśnie jako orgie – natomiast w oczach samych Aborygenów mają znaczenie uświęconego obrzędu. Aborygeni są heteroseksualni i nie praktykują seksu z parterami tej samej płci. Poczęcie wszechświata jest więc odtwarzane w stosunkach seksualnych, kobiety i mężczyzny, gdzie męskie i żeńskie byty tworzą w akcie seksualnym fizyczną i mentalną rzeczywistość. Pozycje seksualne Aborygenów nie były zbyt wysublimowane i przypominały te spotykane u mieszkańców Dalekiego Wschodu. Partnerzy spółkowali w pozycji kucznej lub półklęczącej. Nie mieli żadnych ograniczeń związanych z patrzeniem w twarz partnerki czy partnera. Pozycje w stosunku seksualnym były więc demokratyczne i po raz kolejny potwierdzają tezę, że to tradycyjna, podstawowa pozycja ludzi białych, cywilizowanych (kobieta na plecach, a mężczyzna na niej) jest wynikiem sprowadzenia kobiety do poziomu „uległej”, a mężczyzny do roli „dominującej”. Dzisiejsi Aborygeni szybkimi krokami zmierzają w stronę cywilizacji, przejmują zwyczaje białych, uczą się w szkołach – a stara tradycja krąży w legendach, jest zapisana na skalnych malowidłach, ma ślad w używaniu tradycyjnych instrumentów muzycznych, co jednak nie oznacza, że w głębokim buszu żyją jeszcze plemiona, które hołdują wszystkim niżej przytoczonym zwyczajom Inicjacja seksualna i życie rodzinne Relacje partnerskie i planowanie rodziny u Aborygenów podporządkowane było sytuacji plemienia, a decyzje o prokreacji podejmowała zazwyczaj rada szczepu. Natomiast aborygeńscy rodzice nie tylko kreowali w swoich wyobrażeniach dziecko przed jego poczęciem, ale także dokładnie planowali jego życie już po urodzeniu. Kiedy rada tego chciała rodzice nie cofali się także przed zabiegami przerywania ciąży, w sytuacji gdy plemię głodował. Rodzice nie mogli również cofnąć się przed dzieciobójstwem, jeśli dorośli członkowie szczepu nie dojadali. Gdy w rodzinie urodziła się dziewczynka, miała już przypisanego mężczyznę z innego, zaprzyjaźnionego szczepu, któremu została obiecana jeszcze przez brzemienną matkę. Efektem oddawania małoletnich dziewic dorosłym mężczyznom były związki bardzo młodych dziewczynek z dorosłymi, a duża różnica wieku powodowała, że przypisani dziewczynce mężowie szybciej od niej umierali. Gdy jej przypisany przez rodziców mąż umierał, dziewczyna przechodziła pod opiekę młodszych braci męża – zostawała żoną najstarszego z nich. Dzięki temu modelowi starsze kobiety miały młodych mężów. W kulturze aborygeńskiej obowiązywał model poligamii, więc mężczyźni są otaczani przez doświadczone życiowo kobiety i równocześnie przez młode dziewczyny, które mogłyby być ich córkami. Dzisiaj prawo australijskie zakazuje wielożeństwa. Aborygeńska dziewczynka, jeszcze przed przybyciem białych kolonizatorów zaczynała współżycie seksualne nawet od dziewiątego roku życia – decyzja należała do męża. Natomiast dziewięcioletni chłopcy przechodzili inną udrękę, porównywalną do bólu dziewczynek męczarnię. Inicjacja chłopców to długi proces naznaczony wieloma próbami na męskość. Zaczyna się wieku dziewięciu lat, kiedy to chłopiec zostaje odebrany matce. Od tego czasu poddawany jest wielu obrzędom i rytuałom. Do najstraszniejszych, ale koniecznych należą próby głodu i wytrzymałości na ból (wybijanie zębów, wyrywanie włosów, podłużne nacięcie członka - ariltha). Gwałt na kobiecie w społeczności aborygeńskiej był surowo zakazany i co za tym idzie surowo karany. Kobieta cieszyła się autorytetem w szczepie, gdyż była ważnych elementem życia społecznego i duchowego. Kobieta w wierzeniach aborygenów uosabiała sferę sakralną, aspekt żeński wiązał się ze stworzeniem ziemi, stąd brał się szacunek dla wszystkich cech kobiety jak i do niej samej. Sposób wymierzania kary za gwałt nie był skomplikowany. Uzbrojeni w drewniane pały wojownicy stali w dwóch rzędach o długości kilkunastu metrów, a skazany miał pokonać ten korytarz o własnych siłach. Była to zwyczajowa i praktycznie jedyna kara w społecznościach plemiennych. W zależności od brutalności popełnionego czynu karany dostawał tarczę. Gdy wykroczenie było nieznaczne dużą i mocną, gdy jednak przestępstwo było gwałtem lub morderstwem – skazany otrzymywał małą tarczę i najczęściej nie przeżywał wymierzanej mu kary. Padał martwy pod koniec „korytarza” lub umierał później pod wpływem zadanych mu ciosów i wskutek wewnętrznych obrażeń. Według aborygeńskiej tradycji ciało zmarłego przestępcy, zresztą wszystkich zmarłych, wywieszane było na drzewie, gdzie na słońcu ulegało naturalnej mumifikacji. źródła: Bronisław Malinowski – Aborygeni australijscy, Zbigniew Lew-Starowicz: Miłość i seks. Słownik encyklopedyczny. Wrocław 1999 |