Grupa: Administrator
Posty: 2935 #58926 Od: 2008-2-14
| Przeszczepione wspomnienia Osoby, którym wszczepiono cudze narządy, twierdzą niekiedy, że w związku z tym zmieniły się ich charaktery i upodobania. Czyżby, prócz serca lub nerki, dostały też po kawałku czyjejś duszy? Amerykanka Debbie Vega przeszła transplantację wątroby. Organ pobrano od zmarłego 18-latka. Tuż po operacji Debbie miała wizję: ujrzała dwoje Latynosów, młodego mężczyznę i dziewczynę, opisała jego bluzę w paski i czapkę z daszkiem. Dwa dni później poprosiła o makaron serowy, kórego nie jadała nigdy dotąd, i o czekoladowe dropsy. Wkrótce zaczęły ją interesować sztuki walki, zwłaszcza kick-boxing i wszelkie ćwiczenia fizyczne. To było dla niej nowe i niezrozumiałe. Chwilami też odczuwała w sobie obecność jakiejś energii, jakby obcej duszy... Niemal każdej nocy miała sen, w którym wyraźnie odbierała wrażenie strzału w głowę. Czyżby miało to jakiś związek z przebytą operacją? - zastanawiała się. Dwa lata później postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej o człowieku, którego wątroba pracowała w jej organizmie. Odszukała i odwiedziła rodzinę zmarłego chłopaka. Okazało się, że miał na imię Howard. Popelnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę. W chwili śmierci był ubrany tak jak w wizji Debbie. Razem z nim zginęła dziewczyna, którą ona również widziała. Od matki Howarda dowiedziała się, że uwielbiał makaron serowy i czekoladowe dropsy oraz pasjonował się sztukami walki... Debbie opowiedziała o wszystkim lekarzom, a ci zainteresowali sprawą naukowców. Z czasem z inicjatywy Debbie powstało Stowarzyszenie Lola, które pomaga ludziom w podobnych jak jej sytuacjach. Jedną z jego członkiń jest tancerka Claire Sylwia. To pierwsza osoba w USA, której przeszczepiono serce i płuca. Gdy dziennikarze odwiedzili ją w szpitalu, zachowała się w sposób, który ją samą zaskoczył. Powiedziała zebranym: "Oddałabym teraz wszystko za piwo". Nie wiedziała wówczas, dzięki komu bije jej serce i dzięki komu oddycha, ale już wkrótce zaczęła się w niej toczyć dziwna walka: gdy chodziła ulicami, jej dusza ciągnęła w jedną stronę, np. żeby oglądać sukienki, ale za chwilę coś kazało jej zachwycać się motocyklami albo jeść pieczone kurczaki, których dotąd nie znosiła. Potem pojawiły się sny, których bohaterem był młody mężczyzna. Za pierwszym razem powiedział, że ma na imię Tim i że będą zawsze razem. We śnie spotykali się na łąkach, potem miała uczucie, że wdycha go w siebie. Claire również odszukała rodzinę dawcy. Był nim Tim Elle, młody chłopak, który rozbił się na motocyklu. Uwielbiał pieczone kurczaki.
Pamiętające komórki Profesor Gary Schwartz (psycholog i psychiatra specjalizujący się w badaniach ludzkiego biopola), przyglądając się coraz liczniejszym podobnym do przypadków Debbie i Claire sytuacjom, wysunął tezę, że informacje z tkanki dawcy wędrują do ciała biorcy dzięki pamięci komórkowej. To nie przypadek, że 47-letni robotnik, który dostał serce od zastrzelonego na ulicy 17-letniego skrzypka, nagle polubił muzykę klasyczną, zwłaszcza partie smyczkowe, i zaczął nucić jej fragmenty. Jeszcze bardziej zaskakujący był przypadek 8-letniej dziewczynki, której wszczepiono serce zamordowanej dziesięciolatki. Tuż po operacji dziewczynka zaczęła mieć koszmary senne. Pomagał jej psycholog, jednak jej sny wciąż wracały: powtarzały się w nich konkretne sceny przestępstwa, widziała twarz mordercy, nawet broń. Psycholog zapoznał policję z relacjami dziewczynki, na podstawie których udało się sporządzić portret pamięciowy mordercy i wkrótce go ująć. Jak to się dzieje, że komórki "pamiętają?" Profesor Schwartz uznał, że kluczem do rozwikłania zagadki jest praca serca: w czasie skurczów wysyła ono od 40 do 60 razy więcej energii niż mózg. Mniej więcej tyle, ile potrzeba do rozświetlenia żarówki średniej mocy. Ta energia elektromagnetyczna rozchodzi się z ogromną prędkością po całym organizmie i przenosi informacje.
Organ może się bać Podążając tym tropem, Mehmet Oz, chirurg transplantolog, doszedł do wniosku, że medycyna zbyt przedmiotowo traktuje serce. Uznał, że jest ono czymś więcej, niż tylko pompą tłoczącą krew. Doświadczenie mówiło lekarzowi, że odwieczne opiewanie serca jako siedliska ludzkich uczuć ma swoje podstawy. Wiedział też, że nie zawsze wszczepiany organ "chce" bić w cudzej piersi. Pomyślał, że może niektóre serca się boją. Przed kolejnym zabiegiem zaprosił więc na salę operacyjną bioenergoterapeutkę Julie Motz. Julie przesunęła dłońmi nad przygotowanym do przeszczepu sercem, potem nad obłożoną lodem klatką piersiową pacjenta. Kiedy badała serce, ujrzała w myślach obraz: dwie kobiety kłócące się w samochodzie. Matka i córka. Potem wypadek - matka przeżyła, córka nie. To właśnie jej serce czekało teraz na "nowe" życie w obcym ciele i bardzo się tego bało. Julie uspokoiła je. Jednak po przeszczepie serce nie ruszyło do pracy. Ręce Julie wyczuły, że ciało pacjentki też się wzbrania przed przyjęciem obcego organu, pełnego jeszcze złości. Poprosiła ciało kobiety, żeby pozwoliło nowemu sercu na tę złość, bo ona wkrótce przejdzie. I wtedy nagle obie strony się pogodziły: serce ruszyło do pracy.
Tekst: Agata Bleja
_________________ Dawniej ludzie wiedzieli mało, ale to "mało" poruszało do głębi ich serca. Dzisiaj ludzie wiedzą wiele, ale to "wiele" porusza ich tylko powierzchownie i karykaturalnie. |