Grupa: Administrator
Posty: 2686 #107443 Od: 2008-2-14
| Przyszłe problemy językowe można wykryć już u niemowląt, na długo przed pojawieniem się pierwszych symptomów.
Problemy z sylabizowaniem, mylenie słów, popełnianie tzw. czeskich błędów – to typowe objawy dysleksji. Badania dowodzą, że może na nią cierpieć nawet 10 proc. dzieci. Jak im pomóc? Nie czekać, aż w przedszkolu czy szkole nie będą mogły sobie poradzić z nauką pisania i czytania. Diagnozę można postawić dużo wcześniej, badając aktywność mózgu i reakcje neurologiczne nawet bardzo małych dzieci.
Testy jeszcze przed szkołą
– To zaburzenie dziedziczne, więc nietrudno stwierdzić, kogo powinno się badać pod kątem dysleksji – powiedziała „Rz“ dr Dorota Bednarek ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
– Przyszłe problemy językowe możemy zdefiniować już u dzieci między szóstym a 48. miesiącem życia – powiedziała „Rz“ dr April Benasich, dyrektor Infancy Studies Laboratory w Rutgers na Uniwersytecie Stanu New Jersey. Badaczka przeprowadziła serię testów neuropsychologicznych, z których wynika, że reakcje mózgu na określone bodźce, np. wzrokowe czy słuchowe, mogą ujawnić już na wczesnym etapie życia dziecka kłopoty z przyswojeniem języka.
Dr Benasich zaobserwowała, że pierwszym przejawem przyszłych problemów językowych są trudności z rozpoznawaniem różnic między szybko następującymi po sobie dźwiękami.
– Chodzi o sekwencję tonów rozbrzmiewających w 40-milisekundowych odstępach – wyjaśnia dr Benasich. – Możliwość rozróżniania tych dźwięków, podobnie jak sylab „ba“ i „da“, jest decydująca dla umiejętności odkodowania języka mówionego.
Mózg pod lupą
Od kilku lat wiadomo, że dysleksja wynika z nieprawidłowej pracy obszarów mózgu związanych ze słuchaniem i widzeniem.
– Badaliśmy frontowy i skroniowy rejon mózgu, a konkretnie zakręt skroniowy przedni (inaczej zakręt Heschla, obszar związany ze słyszeniem) i obszary Wernickego (odpowiedzialny za słuch) oraz Brocka (związany z procesem mowy) – wyjaśnia dr Benasich.
Analizy prowadzone były za pomocą elektroencefalografii (EEG), metody badania aktywności elektrycznej mózgu rejestrowanej na skórze głowy. Techniką zastosowaną przez amerykańskich badaczy było uśrednione EEG dokonywane w bardzo wielu próbach, co nosi nazwę badania potencjałów skojarzonych ze zdarzeniem (ERP, z ang. event-related potentials). Naukowcy stwierdzili, że mózgi niektórych małych pacjentów odmiennie niż u większości dzieci interpretują zasłyszane sygnały – wykorzystują do tego zupełnie inne obszary. Podczas gdy u osób zdrowych aktywna jest raczej lewa półkula, u mających problemy językowe aktywność rozprasza się po całym mózgu bądź przechodzi na prawą stronę.
– Obserwując reakcje dzieci na dźwięki, możemy z 90-procentową dokładnością przewidzieć ich przyszłe problemy językowe – twierdzi dr Benasich, mimo że zastosowana przez nią metoda diagnozowania budzi pewne zastrzeżenia.
– Trudno zinterpretować zapis EEG u dziecka, ponieważ może on wykazywać spore odchylenia – mówi dr Bednarek. – Lepiej skorzystać z funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, który pokazuje subtelne różnice w funkcjonowaniu mózgu na podstawie wzrostu przepływu krwi w pewnych jego obszarach.
Zbyt późna diagnoza
Te zastrzeżenia nie podważają jednak potrzeby jak najwcześniejszego rozpoznawania problemów językowych.
W Polsce diagnozuje się dysleksję dopiero u dzieci powyżej 10. roku życia, ale rehabilitację można by zacząć dużo wcześniej, odpowiednio dobierając zabawy, takie jak sylabizowanie słów, śpiewanie piosenek (w których rozciągane są poszczególne sylaby) czy ćwiczenia uwagi wzrokowej, np. wyszukiwanie szczegółów w wieloelementowym obrazie.
Jeśli więc nasz dwulatek jeszcze nie mówi, a ponadto z trudem biega i skacze, warto skupić się właśnie na tych ćwiczeniach. W rozpoznaniu przyszłych kłopotów językowych może pomóc tzw. skala ryzyka dysleksji, czyli specjalny test przygotowany przez prof. Martę Bogdanowicz z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego.
– Istnieją także inne metody wczesnej diagnozy nieprawidłowego funkcjonowania układu nerwowego – mówi dr Bednarek. – Bada się reakcje motoryczne i posturalne, a także wrażliwość czuciową niemowląt i na tej podstawie można wnioskować o ewentualnych zaburzeniach językowych w przyszłości.
dr Agnieszka Maryniak, Klinika Neurochirurgii Centrum Zdrowia Dziecka
Na osobę próbującą zdiagnozować problemy językowe czeka sporo pułapek. Kłopoty te są bowiem warunkowane nieprawidłowościami w rozwoju mózgu, ale niekoniecznie odpowiada za nie niewłaściwy rozwój jednej tylko półkuli. Często zdarza się tak, że obszary związane w zdrowym mózgu z funkcją mowy u osób z problemami językowymi mają zupełnie inną strukturę, mogą być np. mniejsze czy gorzej rozwinięte. Zdarza się, że u niektórych pacjentów magnetyczny rezonans funkcjonalny nie wykazuje jednak żadnych nieprawidłowości w budowie obszarów językowych mózgu. Wynika z tego taki wniosek, że przy zupełnie prawidłowej budowie obszary te mogą pracować nietypowo. Najczęściej dotyczy to lewej półkuli u osób praworęcznych.
Może również być tak, że u niektórych osób wcale nie widać wyraźnej jednostronnej dominacji funkcji związanych z mową – przy bardziej skomplikowanych zadaniach syntaktycznych, a więc kiedy znaczenie wypowiedzi przenoszone jest przez gramatykę, włączają się u nich w równym stopniu obie półkule albo wręcz większa jest aktywacja w prawej półkuli mózgu, uznawanej za mniej związaną z umiejętnością używania języka.
—not. astan
Źródło : Rzeczpospolita |