Generate Your Own Glitter Graphics @ GlitterYourWay.com - Image hosted by ImageShack.us Generate Your Own Glitter Graphics @ GlitterYourWay.com - Image hosted by ImageShack.us

NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PYTANIA I PROBLEMY » WALKA CZY ŚMIERĆ

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Walka czy śmierć

  
CywilSv95
31.12.2013 14:58:40
Grupa: Użytkownik

Posty: 2 #1700816
Od: 2013-12-31


Ilość edycji wpisu: 1
Witam, jestem nowicjiuszem na tym forum. Jestem Patryk, 18 lat. Jestem zdesperowany i szukam pomocy u ludzi, gdzie się tylko da.
Więc moje problemy rodziły się już od kilkunastu lat chociaż dopiero od kilku lat zacząłem je odczuwać. Nie wiem nawet czy mnie zignorujecie, czy może razem lepiej? Mam nadzieje że ktos mi pomoże. Więc, jeden z moich problemów to alkohol w domu. Z małego problemu wszystko przeistaczało się w nutkę patologii która przeistaczała się nie tyle w siniaki, które czuła moja cała rodzina a w dziurawienie mnie jak i mojej rodziny psychice, którą krótko mówiąc faszeruje tabletkami, ale po kolei. Mijały lata a ja wysiadałem. 15 lat, szkoła, pijany ojciec ratowanie rodziny i 7 hektarów z którymi może nie walczyłem sam, ale że tak powiem dyrygowałem i urabiałem ręce. Tłumaczeniu ojcu że musi przestać pić bo wszyscy są razem z nim i mu pomagają (Bo on twierdził że pije bo jest ch***owo - normalny odruch alkoholika, zawsze znajdzie powód) było na porządku dziennym, aż w końcu przestawał, i po pewnym okresie zaczynał znowu. Jako że dziecko widziałem wiele, szukałem ojca po mojej miejscowości, kukurydzach i tak dalej bo pije i on ze sobą kończy, no to synek kochany idzie i ratuje... w środku nocy. To moja psychika nie była już tak silna jak na początku, przestałem radzić sobie w szkole = kolejny stres, ale to do wszystkiego było pikuś. W tym roku poznałem pewną dziewczynę, która w pewien piątek powiedziała że kocha a w drugi że zostawia i idzie do drugiego. W krótce poznałem drugą, która strasznie pokochałem, bo była. Razem ze mną z moimi problemami wiedziałem że nie jestem sam. Przyszedł maj, mój najdroższy przyjaciel popełnił samobójstwo. Załamałem się ale wytlumaczyłem sobie to jakoś i żyłem dalej. krótko po tym "tatusiowi" wróciły chęci... I wtedy pękłem, zawitałem do kieliszka. i zacząłem wyrzucać wszystkie swoje żale, rozpaczą i groźbą tym że sobie coś zrobie. kumple od prowadili mnie wraz z dziewczyną do domu, tam wyp[ominałem wszystko ojcu, no dosłownie cyrk. Na drugi dzień wytrzeżwiałem, wszystkich przepraszałem żal zginął ale nie dziury w psychice. Po krótce znowu zajrzałem do kieliszka chociaz obiecałem że już tego nie zrobie, to było silniejsze, nie wiedziałem co ze sobą zrobić, a że alkohol w sklepie stoi na półce. I wtedy padła decyzja. szedłem przez miejscowość, wyciągłem sznurówkę z prawego buta, na zakręcie jeszcze zdążyłem sie pomodlić po tym, doszedłem do lasu... Złamała mi się jedna gałąź.. druga... trzecia... czwarta koniec. z ugiętymi nogami poczyłem tąpńięcie w płucach, brak powietrza i siwo przed oczami. Gdzie ktoś z domu nie opodal podobno zauważył mnie wcześniej, zadzwonił na policje a mnie śćiągnął z drzewa. Przyjechała policja (już wiedziałem że nie uciekne więc sie uspokoiłem) a po nich rodzice... zabrali mnie do domu.. Minął miesiąc, drugi, trzeci i napiłem się znowu. Powiedziałem że sie zabije lecz zdążyli mnie powstrzymać. Oczywiście zapomniałem dodać, że wizyty u psychologa były po mojej drugiej akcji raz w tygodniu i owszem pomagały ale tylko na 10 min. Ojciec poszedł do aa bo stwierdził że chyba jest COŚ nie tak. Dziewczyna mnie zostawiła.. ojciec przestał pić. po 2 tyg. oficjalnie wróciła do mnie dziewczyna, z tym że widzieliśmy się raz na miesiąc bo twierdziła że ona nie ma czasu wieczorami do mnie, a i tak gdy leżałem w łużku, czekaj na dobranoc od dziewczyny dostawalem wiadomość "jadę na imprezę". Wkrótce i tatuś się znowu napił a dziewczyna odeszła na zawsze, mówiąż że chce dorastać normalnie, samochód jej się nie podoba coś jeszcze... Było mi z tym bardzo ciężko ale też w końcu się pogodziłem wiedząć że i tak ja kocham. Ojca wywiozłem na terapię detoksytyczną i wkrótce przed swiętami wrocil. Swieta wiadomo impreza tego, na ktorej była moja BYŁA, która wyciągła mnie za salę, i tłumacząć się że nie możemy być razem. A więc co? Patrykowi wszystko sie przypomniało, jak to mi pomagała po prostu wszystkie piękne chwile które już nie wrócą, uswiadomiłem sobie że nie moge bez niej żyć, że przez tą rozłąkę jeszcze bardziej ją kocham. Może nie jestem święty sam, ale? Chce żyć normalnie, nie tak jak teraz. Żre jakieś tabletki ojca, Hydroksyzynę czy coś takiego, któryś już dzień po których można iść tylko spać, Człowiek nie jest w stanie nawet się odezwać. Z każdą tabletką mam ochote wziąźć ich 10 na raz. Zeby z tym skończyć. Co mam zrobić. Błagam pomóżcie. wybaczcie za błedy
  
Electra29.03.2024 14:19:31
poziom 5

oczka
  
Anula77
01.01.2014 20:16:08
Grupa: Użytkownik

Posty: 2 #1701724
Od: 2014-1-1


Ilość edycji wpisu: 1
`

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PYTANIA I PROBLEMY » WALKA CZY ŚMIERĆ

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny


BanMax.com - skuteczna reklama - wymiana bannerowa Najlepsze fora w Sieci!