Generate Your Own Glitter Graphics @ GlitterYourWay.com - Image hosted by ImageShack.us Generate Your Own Glitter Graphics @ GlitterYourWay.com - Image hosted by ImageShack.us

NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » OPOWIADANIA » UCIECZKA

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Ucieczka

  
Tabaluga71
04.04.2008 13:40:42
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Posty: 2686 #94493
Od: 2008-2-14
Flagowy okręt HurDarii właśnie wyszedł z podprzestrzeni, jako jedyny ocalał z masakry, jaką urządziła Konfederacja Władców Planet na jego macierzystej planecie. Potężny statek, cudo nowoczesnej technologii HurDarii, był ostatnim miejscem gdzie można spotkać HurDarian. Na mostku zaległa cisza.
- Jakieś wieści z sondy? – Kapitan ubrany był w galowy mundur, gdyż to właśnie dziś statek Raptor miał zostać wysłany w swoją pierwszą misję. Kapitanem Raptora został najsławniejszy człowiek na całej HurDarii, Vanager Tristan, znany bohater z wojny alderańskiej i Timtarku. Jego postać jest rozpoznawalna w całym skolonizowanym wszechświecie, jego potężna budowa, długie kruczoczarne włosy i dokładnie przystrzyżona broda stawała się znakiem rozpoznawczym, którego ludzi próbowali raczej unikać. Resztę załogi stanowili w większości młodzi oficerowi, najlepsi z najlepszych na HurDarii, wybrani z absolwentów szkół doskonale znali technikę Raptora, niestety tylko w symulatorach i Vana, jak go nazywali przyjaciele, doskonale o tym wiedział.
- Dekoduję podprzestrzenny przekaz. – Odpowiedział Adji Karst, oficer łączności. Pozostała część załogi czekała w napięciu, wszyscy rozpamiętywali widok płonącej powierzchni swojej niegdyś zielonej planety. – Mam. Sonda zdążyła zarejestrować wejście w podprzestrzeń niszczyciela klasy Taurus, następnie została zniszczona
- Ech. – Kapitan westchnął. – Nie uciekniemy mu, nie z przedziurawionym generatorem trimu. – Podczas ewakuacji z planety jedynie ten generator został uszkodzony i to też nie w wyniku bezpośredniego trafienia, lecz z przegrzania, był zmuszony do zbyt szybkiego startu i najzwyczajniej się przegrzał. – Za ile tutaj dotrze?
- Według danych mamy cztery minuty. – Tym razem odpowiedziała pani oficer, zajmująca się nawigacją podprzestrzenną. – Vana oparł brodę na ręce, zmarszczył brwi, było widać, że walczy ze sobą.
- Jak daleko jest najbliższa gwiazda?
- Kapitanie, chyba pan nie zamierza??? – Wszyscy byli ubrani w specjalne kombinezony i tylko dzięki insygniom można było poznać, kto jest, kim. Jedyne Vana miał nagą twarz.
- Nic innego nam nie zostaje.
- Najbliższa gwiazda jest trzy kłaty stąd.
- Wystarczy. Uruchomić generatory Khalida.
Załoga nie zareagowała, wpatrywała się w swojego kapitana.
- Chcecie tutaj umrzeć? Wydałem rozkaz!
- Kapitanie... – Oficer techniczny. – Nie możemy tego zrobić.
- Wiem, że statek może się rozpaść, ale nie mamy innego wyjścia.
- Muszę złożyć oficjalną skargę.
- Dobrze, przyjąłem, ale jak umrzesz to swojemu wielkiemu technikowi w zaświatach powiesz, że miałeś rację! – Vana tak się zdenerwował na technicznego, że ten cofnął się ze strachu. – Wydałem rozkaz. – Powiedział bardzo spokojnie. – Uruchomić generatory Khalida.
Tym razem załoga zareagowała i wszyscy zabrali się do pracy. Człowiek przy małej konsolecie stworzonej specjalnie dla tych generatorów stwierdził:
- Dwie minuty do osiągnięcia pełni mocy.
- Totero, miej nas w swojej opiece. – Vana zamruczał do siebie.
Sekundy leciały bardzo wolno, zupełnie jak na krawędzi czarnej dziury. Minęło dziewięćdziesiąt uderzeń serca, czyli około minuty.
- Kapitanie! Mam przekaz podprzestrzenny. Transmisja z identyfikatorem Konfederacji. – Stwierdził łącznościowiec podprzestrzenny.
- Daj na główny ekran.
Na największym ekranie zamigotał obraz. Po chwili pojawił się na nim wizerunek Rovena, przywódcy flotylli Konfederacji.
- Kapitan Tristan. – Roven roześmiał się. – Ile to już czasu?
- Czego chcesz zdradziecki psie? – Vana nie krył gniewu.
- Przychodzę do ciebie z białą flagą a ty mnie tak traktujesz? Jak możesz Vana? – Widać było pychę w zachowaniu Rovena.
- Zniszczyłeś mój dom. Nie wybaczę ci tego.
- Oferuję ci pakt. Ty poddasz nam Raptora, a my oszczędzimy twoją załogę.
- Roven! Jak myślisz, z kim ty do licha rozmawiasz? Myślisz, że jestem jakimś dzieciakiem zaraz po akademii? – Vana nie zwracał uwagi na reakcję załogi. – Nie pamiętasz, że ja też byłem na Omnikronie? Chcesz tak samo oszczędzić moją załogę? Nigdy! Prędzej umrzemy w walce. Wyłączyć przekaz. – Wskazał na jednego z oficerów.
- Ależ Vana... – Obraz Rovena zniknął z ekranu.
- Kapitanie? – Przez chwilę Vana nie odpowiadał.
- Tak?
- Co się stało na Omnikronie?
- Nie nauczyli was tego w akademii? Ha. – Vana rozejrzał się po oficerach. Zza kolorowych okularów można było dojrzeć ich oczy, które z niecierpliwością wpatrywały się w niego. – Kapitan buntowników z Omnikrona poddał statek. Sam został wypatroszony i dostarczony Radzie a jego załoga została sprzedana, albo w niewolę oficerom Konfederacji albo też do kopalni uranu na asteroidach, oczywiście dopiero wtedy, gdy te zwierzęta z Ix zaspokoiły swoje seksualne żądze. – Zobaczył, że większość z załogi przełyka nerwowo ślinę, bądź ściska ręce w gniewie. Po chwili technik Khalida spojrzał na swoją paletę.
- Kapitanie, generatory pełne, czy rozpocząć proces transmisji?
- Tak. Cała naprzód. Kurs zero osiem zero. Włączyć podprzestrzenne zagłuszanie.
Oficerowi sprawnie wykonywali swoją pracę, aż do momentu, gdy oficer radarowy krzyknął.
- Wyjście z podprzestrzeni! Niszczyciel klasy Taurus, flagowy okręt Konfederacji! Zaraz, o nie! Wyjście z podprzestrzeni! Krążownik klasy Atos, niszczyciel klasy Baheda i transportowiec myśliwców klasy Timi.
- Jak daleko? – Vana nie krzyczał, mówił jednak mocnym, zdecydowanym głosem.
- Czternaście kliknięć.
- Dobrze, przynajmniej są poza zasięgiem. Ogłosić alarm bojowy zerowego stopnia, wszyscy na stanowiska ogniowe.
Na statku rozległa się potężna syrena.
- Przygotować wszystkie baterie, gdy tylko wejdą w zasięg, stawiacie ogień zaporowy. Sierżancie Brigg.
- Tak kapitanie? – Brigg krzyknął.
- Zameldujcie moment wypuszczenia myśliwców. – Przynajmniej nasz podprzestrzenny kamuflaż zadziałał. Inaczej bylibyśmy już martwi. – Transmisja Khalida?
- W toku. Minuta do zakończenia. – Posłusznie odparł jeden z oficerów.
Na głównym ekranie był obraz przeciwnika z dokładnymi danymi na jego temat i kilka innych wskaźników.
- Mamy maksymalny zasięg! – Krzyknął oficer bojowy.
- Ognia! – Vana przyglądał się jak działa Terunowe szatkują osłonę krążownika, wywołując masę małych pożarów na jego pokładzie. Były one jednak zbyt słabe dla takiej olbrzymiej jednostki, ale skutecznie wprowadziły zamieszanie. – Niech te psy dowiedzą się, że Raptor też ma zęby i może ugryźć.
Minęło kilkadziesiąt sekund, gdy jeden z oficerów krzyknął.
- Manewr okrążający. Wróg wypuszcza myśliwce.
- Wypuścić nasze myśliwce kapitanie? – Zapytał admirał Nolan.
- Nie. Zbyt dużo już straciliśmy naszych. Jak osłony?
- Trzymają. Ich broń nie może się przebić.
- Doskonale. Odpalić siatkę Nefere’.
Cały pokład Raptora zalśnił. Z daleka wydawało się, iż rośnie, lecz obserwator znajdujący się parę metrów od niego, z łatwością mógł stwierdzić, że cały statek otoczony był siatką.
- Pełna moc! – Vana z podniecenia poprawił brew.
Fala uderzeniowa popłynęła przez kosmos. Piloci wrogich myśliwców w większości spanikowali, gdyż ich maszyny zupełnie odmówiły posłuszeństwa, dosłownie zgłupiały. Olbrzymie krążowniki niestety nie zmieniły natężenia swojego ostrzału.
- Kapitanie. Mamy! Pełną! Moc! Khalida! – Nolan wykrzyczał każde słowo.
Vana na chwilę zmrużył oczy. Pożegnał się ze swoją kobietą, którą zostawił na Anais Cztery. Powiedział tylko do siebie, tak, że nikt tego nie usłyszał: „Kocham cię”.
- Włączyć silniki Khalida. –
Wszyscy chwycili się dodatkowych uchwytów. Cały statek na moment zamarł w bezruchu, zatrzymany w czasoprzestrzeni. Niczym martwa gwiazda lewitował, zawieszony w kosmosie, na niewidzialnych żyłkach, bezlitośnie bombardowany kolejnymi atakami zresetowanych myśliwców.
Nagle! Niczym supernowa, eksplodowała przestrzeń wokół niego, zamieniając otoczenie w gwiezdny pył. Załoga nie była świadoma całego zdarzenia, gdyż też była zawieszona w dziwnym transie. Cały świat zakręcił się jak bączek puszczony bezwiedne na płaszczyźnie rzeczywistości. Światło zmieniło się w mrok, czas pękł jak bańka mydlana.
Nagle! Bez żadnego ostrzeżenia wszystko wróciło do normy. Świat był zupełnie normalny. Załoga w doskonałym stanie, lecz nic z otoczenia nie wyglądało tak samo.
Vana zaczął rozglądać się, reagując tak samo jak reszta załogi.
- Czy coś się stało?
- Skoczyliśmy. Kapitanie, powtarzam. Skok się udał.
- Niesamowite. – Vana był szczerze zdumiony. – Raport.
- Kapitanie. – Oficer stojący przy konsolecie z trójwymiarowym hologramem Raptora machał wirtualnymi dźwigniami. – Wszystko jest, jak to się mówi, w porządku? – Jego zdziwienie, zaintrygowało Vanę. – Żadnych nowych uszkodzeń.
- Radar, co z wrogiem?
- W zasięgu nie ma śladu po Konfederacji...
- Co takiego?
- Nie ma też śladu po naszych identyfikatorach przestrzennych. Jesteśmy poza granicami znanego wszechświata.
- Lokalizacja przestrzenna. – Vana zwrócił się do jednego z oficerów, przed którym migały kolorowe mapy gwiazd. – Lokalizacja!?! – Podniósł głos.
- Kapitanie... Niech pan spojrzy na główny ekran. – Vana powoli uniósł wzrok, czując jak dolna szczęka powoli mu się osuwa.
Ukazała mu się planeta zdezintegrowana przed tysiącami lat, kolebka cywilizacji. Przytłoczony widokiem zdołał wykrztusić:
- Ziemia...


Lord Raziel
  
Electra29.04.2024 03:53:45
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » OPOWIADANIA » UCIECZKA

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny


BanMax.com - skuteczna reklama - wymiana bannerowa Najlepsze fora w Sieci!