Generate Your Own Glitter Graphics @ GlitterYourWay.com - Image hosted by ImageShack.us Generate Your Own Glitter Graphics @ GlitterYourWay.com - Image hosted by ImageShack.us

NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » EMOCJE » DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Dorosłe Dzieci Alkoholików

  
biel
10.01.2009 21:40:04
poziom 4



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Kraków

Posty: 328 #202769
Od: 2008-12-28
DDA - Dorosłe Dzieci Alkoholików (ang. ACoA = Adult Children of Alcoholics lub ACA = Adult Children Anonymous) - samopomocowe grupy wsparcia działające na bazie przejętego z ruchu AA (po niewielkich adaptacjach) programu Dwunastu Kroków. Opierają się na założeniu, że ludziom z określonymi problemami najlepiej pomogą w zdrowieniu spotkania z osobami o podobnych trudnościach. Stworzono je z myślą o osobach, które dorastały w domu, gdzie przynajmniej jedno z rodziców było alkoholikiem i w związku z tym osoby te wykształciły cechy ułatwiające egzystowanie w takiej rodzinie, lecz wydatnie utrudniające życie poza nią.

Dorośli, którzy wychowywali się w rodzinach gdzie nadużywano alkoholu, to bardzo duża część naszego społeczeństwa. Część dzieci alkoholików sama zaczyna pić, część zostaje partnerem osoby uzależnionej, a część nosi w sobie mniej lub bardziej widoczny syndrom DDA (dorosłych dzieci alkoholików). Osoby, które rozpoczynają terapię nad własnym dzieciństwem z powodu bycia dzieckiem alkoholika, stanowią rzadkość; mało jest wciąż placówek zajmujących się ich problemami, a DDA często nie uświadamiają sobie związku między tym, co działo się w domu rodzinnym a niepowodzeniami życia dorosłego. Ci, którzy rozpoczynają mimo wszystko porządkowanie trudnych doświadczeń własnego życia z niepokojem pytają, czy już zawsze będą mieli cechy DDA.

Osoby, które zgłaszają się na terapię dla DDA, mają zazwyczaj około 30-45 lat. To, co zwraca uwagę, to duża ilość osób samotnych. Prawie połowa nie decyduje się na stały, zalegalizowany związek, a 1/3 małżeństw zawieranych przez nich kończy się rozwodem. Jest to znacznie więcej niż wśród ogółu Polaków. DDA mają bowiem dużo obaw związanych z założeniem rodziny. Głównie boją się powtórzenia we własnym związku tego, co działo się w ich domu rodzinnym. Często jest to też głęboko zakorzenione przekonanie, że w małżeństwie można się tylko krzywdzić. Trudno im się zbliżyć do innych osób, gdyż w ich doświadczeniu bliskość jest zagrażająca. W efekcie w małżeństwie często czują się nieusatysfakcjonowani, rzadko spełnia ono ich oczekiwania i nadzieje. Nie potrafią rozmawiać z partnerem, mówić o swoich uczuciach czy potrzebach. W atmosferze niedomówień wyrastają urazy, żale i pretensje, a gdy dzieje się źle, łatwiej jest przenosić zachowania z domu rodzinnego niż na trzeźwo zastanowić się, jak możemy to rozwiązać. Ożywa w nich dobrze znane z dzieciństwa poczucie krzywdy i przekonanie, że "za wszelką cenę muszę się nie dać".

Wielu z DDA rozpoczynając terapię zdaje sobie sprawę, że prawdopodobnie zmieni ona ich spojrzenie na własne małżeństwo. Ci, którym zależy na związku, mówią zwykle otwarcie o swoich obawach, a później wykorzystują to nowe spojrzenie, by ich związek był lepszy, by sami byli lepszymi partnerami. Kiedy przeprowadzam wstępne rozmowy do grup terapeutycznych, znacznie bardziej niepokoją mnie osoby uważające swoje małżeństwo za bardzo dobre, przekonane, że nic nie jest w stanie zaszkodzić temu związkowi. Za każdy razem okazuje się, że prawdziwa sytuacja małżeńska nie ma nic wspólnego z ich wizją. Po kilku tygodniach terapii zaczynają realnie postrzegać to, co się wokół nich dzieje i wówczas okazuje się, że np. partner od dawna ma kogoś innego.

DDA często mają kłopoty z odnalezieniem się w roli rodzica. Wielu z nich rozpoczyna terapię z powodu problemów z własnymi dziećmi. W relacji z nimi powracają własne wspomnienia z dzieciństwa. Pojawia się obawa, że je skrzywdzą, przenosząc doświadczenia z własnego domu. Czasem nie potrafią z nimi rozmawiać, ani ocenić, które problemy są normalne, a które świadczą o tym, że z dzieckiem dzieje się coś złego. W niektórych własne dziecko wzbudza odruchy agresywne, trudno im się powstrzymać przed krzykiem, groźbami czy uderzeniem. Jednocześnie mają świadomość, że to nie dziecko zawiniło, że ta agresja bierze się gdzieś z głębi ich samych. Szukają pomoc dla siebie, aby nie krzywdzić własnych dzieci. Chcą przerwać to, co często od pokoleń dzieje się w ich rodzinach w relacji rodzic-dziecko.

Wiele dorosłych dzieci alkoholików nie decyduje się na posiadanie potomstwa (około 56% spośród uczestniczących w terapii), a jeśli już, to raczej późno, po trzydziestym roku życia. W terapii pojawia się czasami problem ambiwalentnych uczuć co do posiadania dziecka. Głęboko pod spodem skrywany jest lęk, że życie okaże się dla niego równie okrutne, jak dla nich samych. Z drugiej strony jest to lęk przez przenoszeniem zachować obserwowanych w domu rodzinnym.

Część DDA nie podejmuje roli partnera i rodzica, gdyż ich podstawową rolą jest być dzieckiem swoich rodziców. Podstawowym zadaniem życiowym jest dla nich opiekowanie się mamą czy tatą, a często czuwanie, by nawzajem nie zrobili sobie krzywdy. Takie dzieci niekoniecznie mieszkają z rodzicami. Często mają nawet oddzielne mieszkanie, ale i tak kilka razy w tygodniu dzwonią do nich lub ich odwiedzają. Ich rodzice nie są wcale ludźmi schorowanymi czy bardzo starymi. W czasie terapii okazuje się, że część DDA ma mocno zakodowane, choć rzadko uświadamiane "bycie dobrym dzieckiem" jako podstawową rolę życiową: "mąż to nie rodzina, rodzina to rodzice, dziecko, brat". Zwłaszcza dla kobiet odkrycie, że bycie dobrą córką jest dla nich znacznie ważniejsze niż bycie dobrą żoną, zmienia zupełnie porządek ich świata. Jako dorosłe kobiety myślą inaczej: chcą budować własną rodzinę, dom dla swoich dzieci; zaskakuje ich, jak łatwo zaprzepaścić to, kiedy podstawowa odpowiedź na pytanie "kim jestem?" brzmi - "córką".

Zwykle więź DDA z rodzicami jest bardzo silna, choć nie zawsze kontakty z nimi układają się dobrze. Najczęściej DDA mówią, że tak naprawdę nie potrafią rozmawiać ze swoimi rodzicami. Niechętnie jeżdżą do domu rodzinnego, bo czują tam napięcie, niepokój i bezradność. Czasami mówią wręcz o nienawiści do któregoś z rodziców. Przerażeniem napawa ich fakt, że będą musieli zamieszkać wspólnie, kiedy rodzice staną się niedołężni.
Kłopot w tym, że to, co łączy DDA z rodzicami, to najczęściej wspólna walka z alkoholem. W tych relacjach obowiązuje lojalność wobec członków rodziny oraz wypełnianie swojej roli tak, by nic się nie zmieniło w funkcjonowaniu rodziny. Nie jest ważne, jaki jesteś naprawdę, ale to, na ile dobrze wypełniasz swoją rolę. Taka więź eksploatuje jeden fragment osoby, a zarazem odrzuca wszystkie inne jako nieistotne.

Znacznie lepiej, niż w bliskich kontaktach z innymi ludźmi, DDA czuje się w pracy. Zwykle obszar zawodowy to teren, na jakim się realizują. Kontakty z innymi są jasno określone, podobnie zadania. DDA nie mają na ogół trudności z wywiązywaniem się ze swoich obowiązków. Nie boją się podejmowania zadań trudnych ani balansowania na krawędzi ryzyka. Są odpowiedzialni i nie rezygnują łatwo. Dbają o potwierdzanie swoich kompetencji, ucząc się i podejmując nowe wyzwania. W efekcie są zwykle bardzo dobrymi i mało wymagającymi pracownikami. Jednocześnie, pod powierzchnią kompetencji kryją przekonanie, że są gorsi od innych.

Poczucie niższości i niekompetencji odzywa się u DDA nie w sytuacji, gdy trzeba czemuś sprostać, ale w kontaktach z innymi ludźmi. Składa się na nie kilka spraw: negatywny obraz siebie wyniesiony z wczesnego dzieciństwa, brak dobrych doświadczeń w bliskich relacjach z ludźmi i braki podstawowych umiejętności interpersonalnych, takich jak rozmawianie, nawiązywanie bliskich kontaktów, rozwiązywanie konfliktów czy nieporozumień. Rzadko za poczuciem niższości u DDA stoi brak wykształcenia, nieradzenie sobie w życiu czy wyraźne odstawanie od ludzi wśród których żyją.

Jednak zewnętrzny obraz DDA nie pokrywa się zwykle z wewnętrznym. Na zewnątrz dobrze radzą sobie zarówno w pracy jak i z trudnościami osobistymi. W środku są często pełni niepokoju, napięcia i smutku. Świat wydaje im się chaotyczny i pełen niebezpiecznych niespodzianek, a wyzwania jakie stawia życie, postrzegają jako niepotrzebne obciążenie. Są przekonani, że pomimo starań i tak nie są w stanie poradzić sobie z trudnościami, jakie przynosi los. Przekonań tych nie zmieniają realne doświadczenia, w których radzą sobie zwykle lepiej niż inni.

Bardzo lubię pracować z DDA, choć jest to bardzo trudna praca ze względu na ogrom cierpienia i bolesnych wspomnień, jakie ożywają na każdym ze spotkań. Rażące zaniedbania, bicie, nadużycia seksualne pojawiają się w takim wymiarze, że starczyłoby na kilka pokoleń, a zdarzyło się jednemu małemu dziecku. Ale w tyglu cierpienia i bólu najczęściej odkrywam diament - jakimś cudem zachowaną niesłychanie dobrą, wrażliwą i silną osobę. W grupach DDA częściej niż w innych spotykam ludzi mających dla innych dużo wyrozumiałości, ciepła i serdeczności, uważnych, gotowych do dzielenia się wszystkim, co mają, nie potrafiących przejść obojętnie obok cudzego cierpienia. Nie żalą się, nie litują, są gotowi pomóc bez zbędnych gestów. Są niesłychanie wobec siebie wymagający i uczciwi.

Większość osób, które wychowywały się w rodzinach alkoholowych, mimo wyniesionych stamtąd doświadczeń potrafiło ułożyć sobie życie w sposób zadowalający. Odnalazło swoje miejsce w zawodach czy zajęciach, w których ich nieufność, wysokie wymagania, gotowość do ryzyka i ciągłą potrzeba kontrolowania stały się atutami. Nauczyły się radzić sobie z własnymi emocjami i je wykorzystywać. Tej grupie terapia DDA nie jest potrzebna. Podobnie jak tym DDA, którym los podsunął okazję do weryfikacji doświadczeń wyniesionych z domu rodzinnego, stawiając na ich drodze ludzi, którzy nauczyli ich ufności, bliskości i oddzielania przeszłości od teraźniejszości. Jest jednak grupa DDA, która nie potrafi realizować swojego dorosłego życia tak jak by chciała i nie rozumie dlaczego, oraz DDA, które wprawdzie żyją jak inni dorośli, ale nie radzą sobie w kontaktach z innymi. Dla tych ludzi terapia okazuje się początkiem bardziej satysfakcjonującego życia.

....

Okres do 6 miesiąca życia porównywałem do budowy fundamentu. Zły fundament może spowodować, że cała późniejsza budowla (twoje dorosłe życie) legnie w gruzach.

Niezaspokojenie potrzeb rozwojowych może prowadzić do powstania syndromu, określanego przez psychologów mianem Dorosłego Dziecka; masz 20, 30, 40 czy nawet 50 lat, a w obliczu problemów, jakie stawia na Twojej drodze życie, zachowujesz się jak pięciolatek lub nastolatek. Dorosłe Dziecko nie umie rozwiązywać problemów: nie umie narzucić sobie dyscypliny (czyli nakreślenia i realizowania przyjętego planu), nie umie odroczyć gratyfikacji (teraz wysiłek - nagroda będzie potem), łatwo ogarnia je gniew, który odreagowuje na innych (biciem, obelgami, upokarzaniem innych, popełnianiem emocjonalnych nadużyć).

Dorosłe Dziecko wszystkiego się boi, lecz za wszelką cenę usiłuje demonstrować otoczeniu, że niczego się nie boi. Dorosłe Dziecko często goli sobie głowę na łyso, zakłada glany, kupuje nóż sprężynowy albo „bejsbola”, wstępuje do nieformalnej grupy (przynależność do grupy daje mu poczucie bezpieczeństwa) i walczy z innymi grupami Dorosłych Dzieci. Staje się blokersem, dresiarzem. W ten sposób odreagowuje nienawiść, jaką czuje do otoczenia za krzywdy, których samo przedtem padło ofiarą.

Dorosłe Dziecko może tez zostać podporą mamusi - jej zastępczym mężem (bo prawdziwy odszedł do innej kobiety lub większość czasu spędza w alkoholowym zamroczeniu). Może też zostać wyczynowcem (gwiazdą mediów, sportowcem, piosenkarzem), któremu oklaski fanów lub publiczności wynagradzają brak poczucia własnej wartości.

Dorosłe dziewczynki to słodkie idiotki mówiące do męża „—Tak, masz rację, mój Misiaczku” (gdy czterdziestoletni Misiaczek wcale racji nie ma), Królewny-Śnieżki, Kopciuszki, latami czekające na swojego królewicza, ukochane córeczki tatusia, których „tatusiowie nigdy nie oddadzą nikomu”. Możliwości są tysiące i nie jest ważne, jaką Dorosłe Dziecko gra rolę. Ważne jest to, że nie jest sobą.

To tylko pierwsze z brzegu przykłady, jak Dorosłe Dziecko może wpływać na Twoje obecne życie. Może tylko jeszcze jeden, bardzo ważny: Dorosłe Dziecko często wybiera drogę przez życie na skróty i wierzy w magiczne rozwiązanie; że jakaś czynność (kompulsja) lub substancja ulży jego cierpieniu. A stąd tylko krok do uzależnień i nałogów.

Dorosłe Dziecko jest niedojrzałe do rozwiązywania problemów dorosłego życia. Nie mogło dojrzeć, ponieważ rodzice nie dali mu w odpowiednim czasie tego, czego ono potrzebowało. Skąd ma ono mieć umiejętność rozwiązywania problemów? Jeśli czegoś nie mamy (tu chodzi o posiadanie umiejętności), nie możemy się nimi dzielić z innymi - bo nie mamy czym!

....

Żródło: internet
  
Electra28.03.2024 09:48:44
poziom 5

oczka
  
biel
10.01.2009 21:49:41
poziom 4



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Kraków

Posty: 328 #202773
Od: 2008-12-28
Dorosłe dzieci alkoholików:

- dzieci alkoholików zgadują co jest normalne

- myślą, że różnią się od wszystkich

- osądzają siebie bezlitośnie

- trudno im się bawić i przeżywać radość

- trudno im nawiązywać bliskie kontakty

- bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania

- są albo nadmiernie odpowiedzialne albo nadmiernie nieodpowiedzialne

- są niezwykle lojalne (nawet w obliczu dowodów, że druga strona na to nie zasługuje)

- ulegają impulsom

- mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów do końca,

- kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę,

- przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu,

- bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania,

- czują się winne, stając w obronie własnych potrzeb, i często ustępują innym,

- boją się ludzi, zwłaszcza przedstawicieli wszelkiego rodzaju władzy i zwierzchników,

- boją się cudzego gniewu i awantur,

- bardzo boją się porzucenia i utraty,

- łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych partnerów

- lęk przed utratą kontroli

- lęk przed uczuciami

- lęk przed konfliktem

- nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności

- poczucie winy

- trudności w utrzymywaniu bliskich kontaktów

- niezdolność do odprężenia się oraz do spontanicznej zabawy

- ostra, bezlitosna (niszcząca) samokrytyka

- życie w świecie zaprzeczeń

- pozostawanie w roli ofiary (poczucie bezradności)

- zachowania kompulsywne (obsesyjne, nałogowe)

- tendencja do mylenia miłości z litością

- lęk przed porzuceniem

- myślenie kategoriami “białe” lub “czarne”

- zalegający żal

- zdolność przetrwania

Żródło: net
  
biel
12.01.2009 23:47:18
poziom 4



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Kraków

Posty: 328 #203699
Od: 2008-12-28


TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA

  
Jolita
13.01.2009 07:46:46
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Posty: 2935 #203730
Od: 2008-2-14
LIST ALKOHOLIKA

Jestem alkoholikiem. Potrzebuję Twojej pomocy. Nie rób mi wymówek nie obwiniaj mnie, nie złorzecz mi, nie byłabyś na mnie zła, gdybym był chory na grużlicę lub cukrzycę. Alkoholizm to też choroba.
Nie wylewaj mojego alkoholu, to po prostu strata, ponieważ ja zawsze znajdę sposób na zdobycie jego dalszej porcji. Nie pozwól mi wywoływać u Ciebie złości.
Jeśli zaatakujesz mnie słownie lub fizycznie, będziesz mnie tylko upewniała w złej opinii jaką mam o osobie.
Ja już wystarczająco nienawidzę siebie. Niech Twoja miłość do mnie i lęk o mnie nie doprowadza Ciebie do robienia tego, co sam powinienem robić. Jeśli weżmiesz na siebie odpowiedzialność za wszystko, oduczysz mnie podejmowania odpowiedzialności. Będę miał coraz większe poczucie winy, a Ty będziesz się czuła urażona. Nie przyjmuj moich obietnic.
Obiecam cokolwiek, by wyjść z kłoptów, ale charakter mojej choroby powstrzymuje mnie przed dotrzymaniem obietnic, nawet tych, o których mówię z początku serio.
Nie gróż mi jeśli nie masz zamiaru spełnić grożby. Jeśli już raz podjęłaś jakąś decyzję, trzymaj się jej. Nie wierz wszystkiemu co mówię o Tobie, to może być kłamstwo. Zaprzeczenie oczywistym faktom jest symptomem mojej choroby.
Co więcej najczęściej tracę szacunek dla tych, których zbyt łatwo można oszukać. Nie pozwól mi mieć nad Tobą przewagi, nie daj się wykorzystywać przeze mnie.

Miłość nie może istnieć bez wymiaru sprawiedliwości. Nie ponoś za mnie konsekwencji mojego picia. Nie kłam za mnie, nie płać za mnie rachunków; takie postępowanie zmniejsza lub zapobiega kryzysowi, który mógłby zmobilizować mnie do szukania pomocy. DOPÓKI BĘDZIESZ MNIE RATOWAŁA Z KAŻDEJ OPRESJI, BĘDĘ MÓGŁ ZAPRZECZAĆ TEMU, ŻE MAM PROBLEM ALKOHOLOWY.

Ponad wszystko ucz się wszystkiego, co tylko możliwe o alkoholiżmie i Twojej roli w stosunku do mnie. Przychodż na otwarte zebrania AA. Uczęszczaj na spotkania AL-Anon regularnie. Czytaj literaturę i utrzymuj osobisty kontakt z członkami AL-Anon. To są ludzie, którzy mogą dopomóc zobaczyć jasno Twoją sytuację.
Kocham Cię. Twój mąż - alkoholik.

znalezione w necie

_________________
Dawniej ludzie wiedzieli mało, ale to "mało" poruszało do głębi ich serca. Dzisiaj ludzie wiedzą wiele, ale to "wiele" porusza ich tylko powierzchownie i karykaturalnie.

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » EMOCJE » DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny


BanMax.com - skuteczna reklama - wymiana bannerowa Najlepsze fora w Sieci!